O tym, jak schudłem 30 kg. Czyli ,,Nasz charakter siłą jest!”
W poprzednim felietonie wyjaśniłem, jak sam niszczyłem sobie zdrowie przez wiele lat, stosując styl zachodniego życia, aby było wygodnie, szybko i przyjemnie. Czyli hulaj dusza – piekła nie ma.
Podsumowując 20 lat życia w nieświadomości, zajadałem się cukrami i węglowodanami w każdej postaci, konsumowałem mnóstwo wysoko przetworzonej żywności, alkohol, słodzone napoje gazowane, miałem o wiele za dużo stresu, brak ruchu i niewystarczającą ilość snu.
Dziś wiem, że wtedy bardzo uzależniłem się od słodyczy, węglowodanów i żywności wysoko przetworzonej.
Jak to dobrze, że dziś mając tę wiedzę, umiejętność analizy i wyciągania wniosków śmiało, można pomóc sobie samemu. Jeszcze wspanialej jest wtedy, gdy umie się dostrzec znaki pojawiające się w międzyczasie i móc obudzić się w decydującym momencie.
Dla mnie właśnie takim decydującym momentem był powrót na stadion Pogoni Szczecin.
Po wielu latach emigracji i stosowania zachodniego stylu życia wróciłem do macierzy. Były olbrzymie emocje wraz z powrotem na trybuny, a zwłaszcza gdy pierwszy raz po wielu latach śpiewałem hymn Pogoni, że ,,Nasz Charakter Siłą jest!”
Ten fragment refrenu mocno pomógł mi uwierzyć, że w momentach kryzysowych zaciskasz pięści, gdy upadniesz, to podnosisz się, wstajesz z kolan i walczysz dalej, po zwycięstwo.
I tak właśnie było ze mną. Podczas turnieju ..Tata i Ja” organizowanego przez Pogoń Szczecin Football Schools w czerwcu 2022 panował ogromny upał, a my z synkiem wzięliśmy udział w nim. Niestety pomimo szczerych chęci i początkowego entuzjazmu zwyczajnie zabrakło mi siły, by dokończyć rozgrywki i ustąpiłem miejsca żonie. Brak formy i siły, wysoka temperatura, otyłość i nadciśnienie skutecznie uniemożliwiły mi dokończenie rozgrywek. Zawiodłem siebie i synka, który mocno na mnie liczył, to był pierwszy nasz turniej, a ja go zawaliłem.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, pomyślałem i obiecałem sobie, synkowi i żonie, że właśnie już od dziś, zaczynam pracę nad sobą. Pomoże mi w tym uczciwe podejście do tematu oraz wiara w to, że ciężka praca, treningi i wiedza, którą można zdobyć na wyciągnięcie ręki, ukształtuje i zbuduje charakter od nowa. Bycie Portowcem zobowiązuje, to nie tylko oglądanie meczów, kibicowanie drużynie czy też śpiewanie hymnu. To przede wszystkim codzienna praca nad sobą, nad przełamywaniem swoich słabości, to także praca na rzecz swojej rodziny i lokalnej społeczności.
Dziś znacznie mocniej, wręcz bardzo bezpośrednio odbieram treści z trybun Naszej Paprikany. Nasz charakter siłą jest! Ten charakter to właśnie codzienna ciężka praca, to nie poddawanie się, gdy nie wychodzi, to uczenie się nowych rzeczy i stosowanie ich na co dzień, by poprawiać swoją pozycję, a także mieć pozytywny wpływ na los najbliższych, to wreszcie wiara w to, że po dobrze przepracowanych przygotowaniach nadejdzie sukces, spełnienie marzeń, osiągnięcie celu, nadejdzie mistrza czas.

Zatem przyszedł czas podsumowania, określenia stanu zdrowia, w którym znalazłem się, szybkiej analizy, co poszło nie tak, określenia programu naprawczego, ciężkiej pracy, zmiany sposobu żywienia i dostosowanego treningu do swoich możliwości.
Zrobiłem sobie badania u lekarzy i faktycznie potwierdziły one to, co już można byłoby się spodziewać.
Nadciśnienie, kiepskie wyniki z krwi, wielokrotnie przekroczone normy trójglicerydów, niedobór witamin, wysoki cholesterol, stan zapalny, przed cukrzycowy, stłuszczona wątroba, kamienie w nerkach, bolące stawy i mięśnie, itd. Można byłoby powiedzieć, stan nędzy i rozpaczy, po 20 latach zaniedbań, 30 kg nadwagi i wielkie ryzyko zbliżającej się cukrzycy.
Przyczyna: nadmiar słodyczy, cukrów, fruktozy, żywności wysoko przetworzonej, alkoholu i słodzonych napojów gazowanych, nadmiar stresu, niedobór snu, aktywności fizycznej, białka, potasu i witamin.
Zalecenia i plan naprawczy zatem same wysuwały się już z uczciwie przedstawionych przyczyn.
Uzależnienie od cukrów i żywności wysoko przetworzonej – czy da się z tego wyjść?
Codzienna aktywność fizyczna – spacery i jazda na rowerze – czy to jest możliwe?
Tak i okazuje się, że oba zadania wcale nie są trudne ani nieprzyjemne. Taka zmiana stylu życia jest bardzo przyjemna i daje mnóstwo radości i co ważne początkowe efekty przychodzą bardzo szybko. Nakręcają człowieka na dłuższy program, choć po drodze będzie wiele zakrętów, pułapek i trudności z przełamywaniem nie tylko swoich słabości, ale także otoczenia, które nie zawsze będzie po naszej stronie. To wszystko będzie kształtowało nasz charakter, który przecież siłą jest!
Aktywność fizyczną zacząłem od codziennych spacerów. Najpierw krótkie do godziny czasu, a potem dłuższe po 2-3 godziny. Dzięki temu mogłem ponownie zwiedzić miasto i jego zakątki mi wcześniej nieznane. Tak się fajnie składa, że niedaleko Pogoni, na Gumieńcach, Pogodnie i Łęknie nie brakuje wspaniałych parków, ulic i klimatycznych uliczek, alejek do miłego spacerowania. Kilka tygodni spacerów dało pozytywne skutki, parę kilo w dół, miasto rozpoznane, a ja z daleka od lodówki podczas miłego spędzania czasu na wolnym powietrzu. To dało też pozytywnego kopa do kolejnego etapu, bo przecież ileż można chodzić…
Spacerując, mijałem wiele sklepów rowerowych i pewnego dnia zdecydowałem się na solidny rower crossowy, który po pierwsze mnie udźwignie, nie zepsuje się, zaraz jak na niego wsiądę, ani nie zniszczę jego napędu, ani kół i szprych nie połamię. Miał być przede wszystkim do jazdy po szosie, ścieżkach rowerowych i czasem gdzieś po drogach szutrowych. Znalazłem taki, oczywiście nie elektryczny, bo miałem poprzez pedałowanie zrzucać zbędne kilogramy. I tak było, lecz nie od razu było łatwo, lekko i przyjemnie.
Aż wstyd się przyznać, ale pierwsze podejście do roweru to zaledwie dwa okrążenia wokół jeziorka słonecznego, wraz z dojazdem, jakieś 5 km. Spocony i zmęczony wróciłem do domu i raczej tęgiej miny nie miałem. Dzień następny to zakwasy, bóle mięśni i stawów, o dupsku nie wspominając.
Myślę sobie, obiecałeś leniu, bierz rower i śmigaj po zdrowie. Cztery okrążenia zrobione plus coś tam jeszcze, zadowolony do domu wróciłem z 10 km. Dwa dni zrobione, wniosek – trzeba doinwestować w strój kolarski lub przynajmniej gacie z pianką. I od tego czasu pozwalałem sobie na dalsze wycieczki, najpierw na Arkonkę. Tam jest wspaniała trasa prawidło – tak nazywam ją. Można pięknie w scenerii zieleni i wody robić okrążenia, każde po 3 km wliczając Arkonkę i Goplanę razem, szlifując formę na przyszłość.
Już po tygodniu potrafiłem zrobić 15 km, a po miesiącu nawet 30 km. Waga 6 kg mniej, byłem przyjemnie zaskoczony, jak szybko można odwrócić trend i zacząć cieszyć się z bycia aktywnym.
Połknąłem bakcyla na tyle, że każdego dnia, gdy tylko rano wstawałem, to od razu układałem plan dnia, tak aby połączyć zobowiązania z przyjemnościami, znajdując czas na pracę, na rower, dla rodziny i na Pogoń. Cała reszta wtedy zupełnie była poza mną.
Do zimy, a więc w 5 miesięcy udało się wówczas zrzucić około 12 kg, z czego byłem bardzo zadowolony. Niestety nadszedł czas wielkiego sprawdzianu. Zima – brak możliwości jazdy na rowerze no i nasze wspaniałe święta i konsumpcja znanych nam pyszności, bez których zwyczajnie trudno wyobrazić sobie święta. Wszechobecne ciasta, pierogi, słodycze, krokiety itd. Stół uginający się, a ja pas niestety musiałem też poluźnić. Efekt 7 kg przybyło w ciągu 2 miesięcy przerwy od jazdy na rowerze i grudniowo-styczniowych szaleństw konsumenckich.
Myślę – Nowy Rok, nowe nadzieje. Decyzja zakupu roweru spinningowego do treningu domowego.
Od teraz nie mam wymówki i kręcę pedałami codziennie bez względu na warunki pogodowe.
To był strzał w dziesiątkę. Kolejny rok zatem już jeździłem naprzemiennie raz w domu, gdy pogoda była kiepska oraz na powietrzu przez większą część sezonu. Rower spinningowy pozwala na ćwiczenie interwałów, bardzo dynamiczną jazdę na zmianę ze zwyczajną, łatwo można dostosować obciążenie i moc i szybkość pedałowania, wszystko fajnie monitorowane na wyświetlaczu z pełnymi danymi treningu.
Doszedłem już do takiej formy, że obierałem sobie cele wycieczek rowerowych w innych miastach. Nowe Warpno, Trzebież, Police, Stolec, Gryfino, Zieleniewo, Stare Czarnowo stały się moimi ulubionymi miejscami i każdy trening zamykał się odległościami w przedziale 50-100 km.
Po mniej więcej 1.5 roku miałem już 20 kg mniej i waga zatrzymała się na około miesiąc. To był dla mnie świetny moment, by poszukać przyczyn zatrzymania trendu spadku masy ciała i nauczenia się, że sport to tylko jeden z elementów większej układanki po zdrowie.
W poszukiwaniu wyjaśnień i wznowienia trendu spadkowego za namową żony najpierw próbowałem diety Dukana – wysokobiałkowej. To mi pomogło zresetować się i faktycznie wznowić trend spadkowy, wciąż jeżdżąc na rowerze. Jednak chciałem więcej dowiedzieć się o specyfice diety w Internecie i tam znalazłem kolejne opcje bardziej mi odpowiadające, aż w końcu trafiłem na jasny i zwięzły przekaz związany ze stylem nisko węglowodanowym / keto i to było odpowiedzią na wszystkie moje pytania i potrzeby związane z prawidłowym sposobem na życie.
Bardzo szybko wtedy zrozumiałem, że muszę wyzbyć się uzależnienia od żywności wysoko przetworzonej, słodyczy, cukrów i węglowodanów. Wiedzę, którą nabyłem, szybko zastosowałem i w kolejne 5 miesięcy schudłem dodatkowe 10 kg. W szafkach nie mam już tony słodyczy, licznych słonych i słodkich przekąsek, a jedynie czekoladę gorzką z zawartością 80-85 procent kakao.
W życiu trzeba mieć jaja – no i u mnie są w lodówce… 😉
Okazuje się, że dwa dziennie to mało, należy jeść cztery jajka dziennie.
Oprócz tego zamiast olejów roślinnych smalec, masło i masło klarowane. Ryby, Mięso czerwone i białe. Nabiał w każdej postaci: twarogi, sery żółte i białe, pleśniowe, maślanki, kefiry, jogurt naturalny, grecki, skyr i oczywiście mleko tłuste bez laktozy, minimum dwie szklanki dziennie. Nie wolno zapominać o wodzie i uzupełnianiu witaminy D poprzez suplementacje.
Do tego trochę orzechów, wędlin, kiełbas, warzyw – tych zielonych (sałaty, brokuły) i czerwonych (papryki i pomidory). Na szczycie mojej piramidy znajdą się także 1-2 owoce dziennie: jabłka, borówki i czasem miód. Dla uzupełnienia magnezu kilka kostek czekolady 80-85 procent kakao.
Bardzo ważne było również zastosowanie okienka żywieniowego 16/8 lub 18/6 i ograniczenie się do dwóch posiłków na dobę. Zakaz podjadania podczas oglądania telewizji itd.
Raz na miesiąc lub rzadziej także robię sobie dobowe i trzydniowe głodówki dla resetu organizmu i pozbycia się stanów zapalnych / bólu stawów.
W międzyczasie zacząłem marszobiegi, potem bieganie i grę w piłkę.
Dzięki takiemu aktywnemu podejściu do spędzania wolnego czasu i zmiany decyzji spożywczych udało się wrócić do zdrowia i formy, którą miałem ostatnio, gdy byłem nastolatkiem.
Parę miesięcy temu zrobiłem badania lekarskie i ku uciesze mojej żony, a także ku zadziwieniu lekarzy, okazało się, wycofałem w ten sposób nadciśnienie, insulino oporność, stłuszczenie wątroby, bóle stawów, dnę moczanową no i oczywiście otyłość, nadwagę. Wyszło na to, że kurs, który obrałem, jest prawidłowym stylem życia i proszono mnie, wręcz kazano mi dzielić się tą wiedzą, tak by ratować nie tylko potencjalnie chorych na cukrzyce, ale ratować system NFZ w ten sposób… 😉
Ponoć leczenie chorób metabolicznych pochłania aż około 80 procent wydatków budżetu państwa ze środków przeznaczonych na NFZ.
Zakłada się, że w najbliższych latach liczba chorych na cukrzycę wzrośnie z 3 mln do 4,2 mln Polaków.
Nie chcecie być w tej grupie prawda?
Nie ma takiej potrzeby, Cukrzyca typu 2, a także insulino oporność, jak i wszelkie inne choroby metaboliczne są odwracalne i o ile zmienicie styl życia na nisko węglowodanowy, czego jestem dowodem, a dodam tylko, że takich uratowanych jak ja, przybywa coraz więcej, to też możecie cieszyć się zdrowiem, jednak wszystko zależy od Was, czy pójdziecie tą drogą, czy raczej będziecie odwlekać decyzje na świętego Dygdy i nie nastąpi to nigdy…
Decyzja należy do Was!
Pamiętajcie, My jesteśmy Pogoń Szczecin, a to zobowiązuje. Nasz Charakter Siłą Jest!
To nie jest pusty slogan. To nie są żarty.
To Wasze życie w Waszych rękach. Do boju! Po zwycięstwo, po zdrowie, po prawidłowy styl życia!
Można Pięknie Żyć!
Komentarze
O tym, jak schudłem 30 kg. Czyli ,,Nasz charakter siłą jest!” — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>