Zupełna ,,Kulu-minacja” Pogoni nad GKS-em
Blisko 20 tys. kibiców w Szczecinie mogło obejrzeć emocjonujące spotkanie w wykonaniu Pogoni Szczecin i GKS-u Katowice, a w gratisie otrzymali jeszcze trzeci hat-trick greckiego super snajpera, naszego specjalisty od zadawania przeciwnikom bólu – ,,Złotego Kulu”.
Portowcy pokonali GieKSę 4:0 po trzech golach Efthýmisa Kouloúrisa i jednym trafieniu Fredrika Ulvestada. Wynik wskazuje, że to mogła być dominacja jednego zespołu i faktycznie tak było, ale tylko w drugiej połowie, kiedy to nasz zespół wrzucił wyższy bieg, a piłkarze dodali jeszcze gazu, ile tylko sił mieli w nogach, a trener Robert Kolendowicz sił w rękach i płucach oraz energii do napędzania swojej orkiestry batutą, a że robił to taktownie i z wyczuciem sytuacji, to wszyscy byliśmy świadkami zupełnej ,,Kulu-minacji” Pogoni na Twardowskiego.
Pierwszą połowę meczu granatowo-bordowi raczej przespali. Grali jakoś tak niemrawo, brakowało fizyczności, doskoku do przeciwnika, zbierania drugich, odbitych piłek i szybkiej gry na jeden kontakt, a w zamian widzieliśmy straty w środku pola i raczej kibice zastanawiali się, jak to się ma do zapowiedzianych podwyżek cen biletów. No właśnie, nijak. Na szczęście narzekania na grę zmniejszyły się trochę po ostatniej akcji w pierwszej połowie.
A potem było już tylko lepiej. Słońce zaświeciło nad stadionem dla piłkarzy Pogoni, a największą gwiazdą, rażącą przeciwnika do bólu, był oczywiście ,,Złoty Kulu”, który idzie na króla strzelców i aktualnie z 20 trafieniami jest zdecydowanym liderem. W tym momencie ma 4 gole przewagi nad goniącymi go snajperami Lecha Poznań i Cracovii.
Pierwszą dozę emocji w tym starciu mieliśmy dopiero w 15 minucie, gdy Dawid Kudła – były Portowiec, bramkarz gości, rażony mocnym słońcem, otrzymał piłkę od obrońców, wybił ją nieudolnie, trafiając kolegę i taką, odbitą piłkę szybko skierowano do naszego snajpera ”Kulu”, który lewą nogą pięknie uderzył po ziemi, lecz futbolówkę zmierzającą tuż przy słupku na rzut różny sparował bramkarz udaną interwencją.
Trzy minuty później ”Grosik” dośrodkowuje na głowę Fredrika Ulvestada, jednak piłka poszła obok bramki. Potem była nuda, cisza jakaś, nic się nie działo, aż do 42 minuty, kiedy to Pogoń ruszyła w stronę bramki gości ponownie. Leonárdo Koútris zagrywa lobem w pole karne, tam nieudana pułapka ofsajdowa, zza pleców obrońców wyskoczył Linus Wahlqvist i w stylu karate opanował piłkę, zgrywając na głowę Danijela Lončara. Ten uderza celnie, lecz za słabo dla wyciągniętego jak struna bramkarza GieKSy, który pokazał swoją gibkość i zasięg ramion, ratując katowiczan od utraty gola.
W doliczonym czasie gry granatowo-bordowi rzucili się na przeciwnika raz jeszcze. ”Grosik” wjechał z piłką do końca pola karnego z prawej strony, dośrodkował na głowę słabiej grającego Adriana Przyborka, ten musnął ją w stronę Koútrisa, a Grek uderzył lewą nogą. Piłkę ręką jednak zatrzymał Konrad Gruszkowski, blokując wślizgiem jej drogę do bramki.
Po analizie VAR sędzia Paweł Raczkowski nie mógł zdecydować inaczej i podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Kouloúris i pewnie pokonał bramkarza silnym strzałem. Zatem do szatni piłkarze Dumy Pomorza mogli schodzić z uśmiechem na twarzy, choć do przerwy wynik był lepszy niż gra.
Biorąc pod uwagę fakt, że to był trzeci mecz w ciągu angielskiego tygodnia Pogoni, należało zatem ze zrozumieniem przyjąć okoliczności boiskowej formy. Kibice w przerwie mogli zastanawiać się, czy ich drużyna dowiezie ten wynik do końca tego pojedynku. Przy linii bocznej boiska w pierwszej połowie mocno tym meczem żył trener Kolendowicz i motywował, instruował do szybszego doskakiwania do przeciwnika, wywierania maksymalnej presji, zmuszającej rywala do błędów. Podejrzewam, że w szatni właśnie był ten temat poruszony i w drugą połowę Pogoń weszła bardzo mocno. Można powiedzieć, że z buta otworzyła sobie drzwi do sukcesu w tym spotkaniu.
W 49 minucie Rafał Kurzawa zagrywa na dobieg do ”Turbo-Kapitana”, ten wygrał pojedynek z obrońcą i dośrodkował na nogę ”Złotego Kulu”, a ten razem z piłką wpadł do siatki. Mamy 2:0 i piłkarzy chcących więcej. Od początku drugiej połowy na boisko wszedł nasz szczeciński ,,Messi”, czyli Marcel Wędrychowski, który zastąpił Adriana Przyborka i to był strzał w dziesiątkę. Trafiony i zatopiony. Jeden sobie odpoczął, a drugi dał nam show, na który kibice czekali. Marcel wniósł dużo wiatru na prawym skrzydle, udanych dryblingów, świetnych podań i w każdej akcji stwarzał zagrożenie podbramkowe, a przy tym wracał do naszej obrony wspomagając Wahlqvista.
53 minuta – właśnie Wędrychowski zabawił się na prawym skrzydle, mądrze przytrzymał piłkę, wszedł do środka, dograł do João Gamboy i ten uderzył soczyście, jednak i tym razem Kudła pokazał, że zna się na fachu bramkarskim, broniąc skutecznie dostępu do bramki. W 64 minucie Pogoń ciśnie pressingiem. ”Kulu” zmusza do błędu, obrońcy i bramkarz pogubili się przy rozegraniu, z błędu skorzystał Marcel, który podał do Kurzawy, ten dalej do Grosickiego, Kamil uderzył od razu, jednak golkiper finalnie naprawił swój błąd, broniąc skutecznie uderzenie naszego kapitana.
W 68 minucie GKS miał swoją okazję na gola. Nieudana pułapka ofsajdowa, Sebastian Bergier był w sytuacji sam na sam z Valentinem Cojocaru, jednak jego uderzenie było tak samo silne, jak i niecelne.
W 80 minucie mamy zmiany. Dwóch Kacprów weszło na boisko: Łukasiak i Smoliński, którzy zastąpili zmęczonych już Grosickiego i Kurzawę. I trzeba powiedzieć, że były to kolejne, świetne decyzje trenera. Marcel Wędrychowski znowu zatańczył z piłką na skrzydle, minął obrońcę, podał do Wahlqvista, ten szybko do Łukasiaka i za chwilę po uderzeniu Kacpra piłka wpada do siatki po raz trzeci. To było wejście smoka. Zaledwie minutę po zameldowaniu się na boisku wpisał się na listę asystentów, bo piłka otarła się jeszcze po drodze o Ulvestada, któremu to ostatecznie przypisano gola do protokołu.

Pogoni to było wciąż mało. W 87 minucie Marcel znów pokazał, dlaczego jest naszym, szczecińskim Messim. Po raz kolejny zakręcił rywalami w polu karnym, odegrał do Łukasiaka, a ten szybko wypatrzył Kouloúrisa. Podał mu futbolówkę, a Grek nie zastanawiając się ani chwili kropnął do siatki obok bezradnego Kudły i mamy już w ten sposób 4:0 dla gospodarzy. Gol przepiękny – podkręcona piłeczka wpadła obok słupeczka i ”Kulu” w nagrodę przy owacjach na stojąco, za chwilę zszedł z boiska, a na jego miejsce wskoczył kolejny wychowanek – Patryk Paryzek.

Wynik meczu już nie zmienił się, a goście nie oddali nawet jednego, celnego strzału na naszą bramkę. ”Kulu” zdominował przeciwnika i jego ,,Kulu-minacja” z trzema bramkami jest tego najlepszym dowodem. To jego trzeci hat-trick w tym sezonie. Dzięki temu zwycięstwu Pogoń udanie zrewanżowała się katowiczanom za porażkę na wyjeździe 1:3 i ma teraz 47 punktów na koncie, co daje jej 4 miejsce w tabeli i 5 punktów straty do trzeciej Jagiellonii Białystok. Mistrz Polski w następnej kolejce zagra w Warszawie z Legią, a my jedziemy do Gliwic na pojedynek z Piastem, który odbędzie się w niedzielę, 13 kwietnia, o godzinie 14:45.
Pozostało nam jeszcze 7 kolejek do końca rozgrywek. Zatem jest 21 możliwych punktów do zdobycia, a do tego pojedynek bezpośredni z Jagą rozegramy na wyjeździe w ostatniej kolejce. Tu się jeszcze tli nadzieja, że wiele ciekawego przed nami i kto wie. Być może Pogoń wskoczy na podium na koniec rozgrywek.
Jednak najpierw czekają nas olbrzymie emocje związane z polowaniem na bilety na finał Pucharu Polski. 10 kwietnia rusza sprzedaż otwarta dla wszystkich zainteresowanych. Można sobie już wyobrazić olbrzymie zainteresowanie tematem i długie godziny wyczekiwania na możliwość otrzymania wyboru biletów. Popyt z pewnością przewyższy podaż. Bilety są w cenie 100 i 140 zł.
Zatem z Pogonią w tym roku nudy nie ma. Emocje są gwarantowane na każdym etapie sezonu.
Takich emocji chcemy więcej.
Brawo dla trenera za świetne decyzje i prace przy linii. Olbrzymie gratulacje dla ”Kulu” za jego ,,Kulu-minacje” w tym starciu. Świetne wejście w drugiej połowie Marcela Wędrychowskiego i Kacpra Łukasiaka daje nam przekonanie, że ławka Pogoni, choć jest młoda, to daje nadzieję, że z tej mąki będzie chleb.
Brawo Pogoń i czekamy na kolejne starcie ligowe za tydzień!
Pogoń Szczecin 4:0 GKS Katowice
Gole: Efthýmis Kouloúris 45′ (K), 49′, 87′, Fredrik Ulvestad 82′
Składy:
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru – 28. Linus Wahlqvist, 68. Danijel Lončar, 4. Léo Borges, 32. Leonárdo Koútris (86, 17. Jakub Lis) – 10. Adrian Przyborek (46, 15. Marcel Wędrychowski), 21. João Gamboa, 8. Fredrik Ulvestad, 7. Rafał Kurzawa (81, 19. Kacper Łukasiak), 11. Kamil Grosicki (81, 61. Kacper Smoliński) – 9. Efthýmis Kouloúris (88, 51. Patryk Paryzek).
Katowice: 1. Dawid Kudła – 24. Konrad Gruszkowski (62, 8. Borja Galán), 30. Alan Czerwiński, 4. Arkadiusz Jędrych, 2. Märten Kuusk (80, 14. Aleksander Komor), 23. Marcin Wasielewski – 18. Dawid Drachal (62, 11. Adrian Błąd), 5. Oskar Repka, 77. Mateusz Kowalczyk, 27. Bartosz Nowak (88, 17. Mateusz Marzec) – 19. Filip Szymczak (62, 7. Sebastian Bergier).
Żółta kartka: Kowalczyk.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938
Zdjęcia: Marcin Zapart i Portowa Duma
a ja jestem bardzo zasmucony, ze mnie tam nie było. Piekna druga polowa. W pierwszej jakby sie macali, wyczuwali, jakby Pogon chciala zmeczyc GKSe. Nie wazne co chcieli, wazne jak sie zakonczylo. Gratulacje!!
Mistrzostwo swiata takich Portowców chcemy ogladać. Fajnie napisana relacja