Wygrane puchary, ale z Piastem ciężary!
Wracający do domów kibice Pogoni Szczecin po zakończonym meczu w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski, długo i głośno śpiewali ,,Wygrał, wygrał ten mecz, niech się niesie zwycięstwa pieśń…”
Nic dziwnego, bo emocji, dramaturgii i pięknych bramek nie brakowało. A że wszystko skończyło się szczęśliwie dla drużyny ze Szczecina, to umacnia kibiców Portowców w wierze, że tegoroczna majówka przyniesie im więcej radości, niż ta z roku poprzedniego. Nie może być inaczej, bo obiecał to sam kapitan Kamil Grosicki. Obiecał, że Duma Pomorza wróci tam i odbierze to, co sama tam zostawiła.
A skoro obiecał to szczery chłopak ze Szczecina, który słów nie rzuca na wiatr, to można śmiało potraktować tę obietnicę na poważnie i w każdym starciu swoim zaangażowaniem przypomina kibicom, aby nie planowali na początku maja 2025 roku innych wycieczek, niż tę do Warszawy, na Stadion Narodowy, aby fetować podniesienie Pucharu Polski przez drużynę Pogoni, którą w meczu wyprowadzi jako kapitan nasz Kamil.
A ile są warci dla Pogoni najlepiej asystujący ”Grosik” i najlepszy snajper PKO BP Ekstraklasy, Efthymios Koulouris?
Jest takie powiedzenie, że takich trzech, jak ich dwóch, to nie ma ani jednego!
Ten tandem rozumie się bez słów i we dwóch grają jak z nut, wzajemnie sobie pomagając w umacnianiu swoich pozycji w polskim futbolu. A na wyżyny swoich umiejętności wzniósł się także bramkarz Pogoni – Valentin Cojocaru, którego interwencje pozwoliły utrzymać czyste konto bramkowe i pozwoliły drużynie przystąpić do dogrywki, w której popis swoich umiejętności i zaangażowania mógł zaprezentować nasz wyjątkowy tandem.
Ci, co znają się na futbolu, to wiedzą, że oglądanie pojedynków z udziałem Piasta Gliwice zleca się na pokutę grzesznikom z ciężkimi grzechami. Ten przeciwnik jest bardzo zdyscyplinowany w grze obronnej, gra kompaktowo, piłkarze są blisko siebie, podwajają krycie, zawężają pole gry. Gra przeciw nim bywa bardzo nieprzyjemna. W PKO BP Ekstraklasie to drużyna, która najczęściej remisuje i to nie tylko w tym sezonie. W Pucharze Polski wszystkie, poprzednie mecze także kończyły się remisami. Konieczne były dogrywki i rzuty karne.
Trener Portowców, Robert Kolendowicz, został zapytany na konferencji przedmeczowej o to, czy jesteśmy przygotowani mentalnie na ewentualność gry w dogrywce i na rzuty karne. Trzeba powiedzieć, że nasi zawodnicy pokazali na boisku, że byli naładowani energią i świetnie mentalnie byli przygotowani do starcia z przeciwnikiem na niwie taktycznej i siłowej. A do tego skuteczność i szczęście było po naszej stronie. A mówi się, że szczęście sprzyja lepszym.
A najlepszymi na boisku byli bez wątpienia ”Kulu”, ”Grosik” i ”Cojo”. To oni grali koncert na fortepianie, którego wniosła cała drużyna wielkim, zespołowym wysiłkiem przez 120 minut meczu.
Podstawowych 90 minut to było spotkanie dla koneserów, a sytuacji stuprocentowych nie było. W zamian mieliśmy mnóstwo taktyki, biegania, walki, zapasów, fauli i przerw w grze.
W pierwszej połowie mocniej serca kibicom zabiły dopiero w 24 minucie, kiedy to były Portowiec, Jakub Czerwiński, doszedł do dośrodkowania i uderzył piłkę głową. Jednak na całe szczęście dla Pogoni Cojocaru z najwyższym trudem wyciągnął się jak długi i futbolówkę zmierzającą tuż przy słupku sparował na bok.
W 44 minucie Grosicki sprawdził formę bramkarza Piasta. Szymański był czujny i nie dał się zaskoczyć. Tuż przed końcem pierwszej połowy Koulouris oddał jeszcze celny strzał na bramkę, ale zbyt lekki, aby móc zrobić krzywdę gościom.
I to byłoby tyle z pierwszej połowy. Dużo ciekawsza była oprawa meczowa przygotowana przez kibiców Pogoni, a także miłe, kulturalne podziękowania kierowane do poprzedniego Zarządu przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

W drugiej części spotkania emocji było trochę więcej. Główne za sprawą piłkarzy gości. Mieli więcej z gry, byli trochę szybsi i potrafili wykorzystać wolne przestrzenie za plecami obrońców Pogoni Szczecin. Jednak skuteczności brakowało Tomasiewiczowi w 69 minucie i dwa razy Jirce w 78 i 90 minucie. Nie umieli oni pokonać Cojocaru i swoje strzały oddawali wprost w bramkarza.
Pogoń odgryzła się w 75 minucie, kiedy to Grosicki próbował zaskoczyć Szymańskiego. Jednak bez powodzenia.
Aby ożywić działania zaczepne Portowców, trener Kolendowicz zaordynował dwie zmiany. Za Gamboę i Przyborka mogliśmy zobaczyć Wędrychowskiego i Łukasiaka. To przyniosło pozytywny skutek. Obaj wnieśli dużo dynamiki, szybkości i walki.

Na początku drugiej części dogrywki, Duma Pomorza mocniej usiadła na Piaście i właśnie wprowadzony Wędrychowski powalczył o piłkę blisko narożnika, wycofał ją do Wahlqvista, a ten zacentrował w pole karne, gdzie było bardzo gęsto. Jednak w tym tłoku najlepiej odnalazł się nasz złoty ”Kulu”, który z pierwszej piłki uderzył fenomenalnie tzw. skorpionem. Uderzenie piętą było celne i futbolówka trafiła do bramki obok bezradnego golkipera Piasta. Trybuny eksplodowały radością, a granatowo-bordowi chcieli więcej.
W końcówce meczu na boisku zameldowali się jeszcze Lisowski, Korczakowski i Keramitsis. Podkręcili tempo i dali solidne wsparcie kolegom z drużyny. W 120 minucie ”Grosik” w końcu dostał taką piłkę od Wahlqvista, z którą mógł zrobić to, co lubi najbardziej. Tym razem na prawej flance uciekł bocznemu pomocnikowi, zbiegając do środka, założył jeszcze siatkę obrońcy, popatrzył na bramkarza i huknął jak z armaty pod poprzeczkę źle ustawionemu golkiperowi.
Dwa do zera i Pogoń grać będzie w półfinale Pucharu Polski. Tam już czekają Ruch Chorzów i Legia Warszawa, które także czekają na losowanie kolejnej rundy. W czwartek jeszcze poznamy czwartego do brydża. Będzie to Polonia Warszawa albo Puszcza Niepołomice.

Losowanie półfinałów odbędzie się w niedzielę, 2 marca, o godzinie 20:15. Mecze o finał zaplanowano na 2 kwietnia.
Dziś świętujemy wszyscy. Także Prezes i Wiceprezes wspólnie z piłkarzami mieli wspaniałą okazję do pocieszenia się z pokonania kolejnego etapu w drodze na szczyt.
,,Wyżej, wyżej po złoto gwiazd. Zdobyć wszystko, lub zakryć twarz” – tak śpiewa Beata Kozidrak i musimy poczekać na kolejne emocje związane z Pucharem Polski.
A w międzyczasie nie zwalniamy tempa, bo już w najbliższą sobotę przyjeżdża do Szczecina główny faworyt do zdobycia tytułu Mistrza Polski. Aktualny lider tabeli, Lech Poznań.
Jednak ”nie dla nas jest porażki smak, nie dla nas forma zła…” i zrobimy wszystko, aby trzy punkty pozostały w Grodzie Gryfa, a Pogoń zbliżyła się do poznaniaków na dwa punkty i wtedy niech się dzieje wola nieba…
Portowcy na tronie w podwójnej koronie? A czemu nie?
Dopóki piłka jest w grze, a bramki są dwie, to wszystko staje się możliwe.
Mamy charakternych piłkarzy, każdy walczy o miejsce w pierwszym składzie z całych sił, zdrowa rywalizacja o miejsce w drużynie wznosi Dumę Pomorza na jej wyżyny i przybliża do momentu, w którym wreszcie Prezes klubu będzie mógł wstawić trofeum do gabloty.
Dwa kolejne wygrane mecze w Pucharze Polski to najkrótsza droga do odkurzenia gabloty.
W lidze natomiast zostało jeszcze 12 kolejek do zakończenia sezonu. Zatem droga po sukces będzie jeszcze długa, kręta i wyboista. Jednak aktualnie jesteśmy w gazie i nikt na tę chwilę nie ma pomysłu, jak zatrzymać szczecińską Pogoń.
Pogoń Szczecin 2:0 Piast Gliwice
Gole: Efthýmis Kouloúris 106′, Kamil Grosicki 120′
Składy:
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru – 28. Linus Wahlqvist, 68. Danijel Lončar, 4. Léo Borges, 32. Leonárdo Koútris (108, 25. Wojciech Lisowski) – 10. Adrian Przyborek (82, 19. Kacper Łukasiak), 21. João Gamboa (82, 15. Marcel Wędrychowski), 8. Fredrik Ulvestad, 7. Rafał Kurzawa (116, 13. Dimítris Keramítsis), 11. Kamil Grosicki – 9. Efthýmis Kouloúris (116, 27. Olaf Korczakowski).
Piast: 33. Karol Szymański – 2. Akim Zedadka (91, 5. Tomáš Huk), 4. Jakub Czerwiński, 3. Miguel Muñoz, 29. Igor Drapiński (100, 36. Jakub Lewicki) – 90. Erik Jirka, 10. Patryk Dziczek, 20. Grzegorz Tomasiewicz (108, 31. Oskar Leśniak), 7. Jorge Félix – 6. Michał Chrapek (82, 30. Miłosz Szczepański), 39. Maciej Rosołek (106, 9. Fabian Piasecki).
Żółte kartki: Przyborek, Cojocaru – Drapiński, Rosołek, Czerwiński.
Sędziował: Wojciech Myć (Lublin).
Widzów: 15 942.
Mamy o co się bić! Mamy swoje marzenia i cele do spełnienia!
Walczyć Pogoń Walczyć!
Zdjęcia: Marcin Zapart
Tradycyjnie jest co czytac, a nie takie pitolenie jak na innych portalach. Ale do rzeczy. Kibice spragnieni sukcesu, cieszyc sie beda tak długo jak ten sukces bedzie na fali. Niemniej jednak trzeba bardzo delikatnie podejsc do calokształtu i nie obrastac w piorka za wczesnie, bo znajac zycie……………..ta pewnosc moze uspic nasza czujnosc.
Oni grają, my piszemy. I niech to trwa jak najdłużej. Wszyscy chcemy tego samego, odkurzenia gabloty i pucharów w przyszłym sezonie. A teraz jedziemy z Pyrami!
Tak teraz Poznań i obyśmy w następnej rundzie PP trafili u na Puszczę Niepołomice u siebie lub Legie Warszawę także w meczu domowym. Lepiej Legie teraz walnąć u siebie niż męczyć się z nimi na Narodowym w Warszawie, gdzie de facto, graliby, jak u siebie. Cieszę się, że Młody Wieszczu trafia przepowiednie i wyniki. Niech tak dalej hula!
No i tym razem ziściło się wieszczenie pewnego młodego kibica ze Szczecina, że wygrywamy z drużynami na ,,p”
Chłopak ma nosa.
Ale horroru i dramatu trochę było….No więcej niż trochę…..🤣🤣🤣.
Ale taka jest właśnie piłka nożna . Nieprzewidywalna.
I przez to dostarcza tyłu emocji.
JDziecie moje , to od wieszczenia powiedziało do mnie podczas meczu …o mama chyba turbo się zepsuło u Grosika . Dzwoń po mechanika i lawetę dla sędziego 🤣🤣🤣.
Padła bramka i rzekł o naprawił się….
Oj naprawił. Nie tak dawno po 20 minutach grania było widać mocno umęczonego człowieka. Teraz nie dość, że gra dwie połowy plus dogrywki to gola pięknego nam dał.
Można? Można się okazuje….
Jedźmy na tej fali po kolejnej zwycięstwo w sobotę.
Jakby tak pokombinować to Poznań . Też na ,,p”😉.
Pozdrawiam.