SEZON 2: Odcinek 6: Fałszywe nuty i prawdziwe nerwy
Pogoń – Piast:
Wieczór nad Odrą był chłodny, a powietrze ciężkie jakby niosło w sobie cały niepokój ostatnich tygodni. W ,,Barze Kicker” siedzieli już Bolo, Marta, Młody i Zefir. Telewizor buczał, a każde niedokładne podanie Pogoni wywoływało westchnienia i uderzenia pięścią w stół.
— Ja nie wiem, co się z nimi dzieje… — mruknął Bolo, patrząc, jak Juwara marnuje kolejną ,,setkę”.
— Brak wiary, brak chemii… — dodał Zefir. — Jakby ktoś odłączył prąd w tym zespole.
Molnár chybił sam na sam. Poprzeczka, mur, chaos. Gdy Mor – ten, w którego nikt nie wierzył – trafił na 1:0, w barze wybuchła ulga zmieszana z ironią.
— Patrzcie, najmniej obiecujący, a daje tlen — rzucił Młody.
— Tak, ale Barkowskij zaraz go udusi — odpowiedziała Marta, i miała rację. 1:1.
PRZERWA – ,,show” Skolima:
Na stadionie zgasły światła, pojawiły się dymne armatki i błyski z tanich laserów.
— Co to jest… koncert? — spytał z niedowierzaniem Zefir, słysząc pierwsze dźwięki playbacku.
Skolim wpadł na murawę jak huragan z TikToka, śpiewając coś o miłości, pieniądzach i Ferrari. Tylko że mikrofon trzeszczał, a dźwięk był tak fatalny, że ludzie zaczęli gwizdać już po pierwszym refrenie.
— Jeśli to ma poprawić humor po tej pierwszej połowie, to ja wolę ciszę — mruknęła Marta.
— Kiedyś w przerwie to chociaż orkiestra grała ,,Marsz Pogoni”… — westchnął Bolo.
Publiczność falowała między ironią a zmęczeniem. Niektórzy śpiewali dla żartu, inni zatykali uszy.
— Symbolicznie — rzucił Zefir. — Tak samo jak nasza gra. Dużo dymu, mało melodii.
DRUGA POŁOWA:
Gra toczyła się jak mecz o przetrwanie. Ali rozglądał się bezradnie, nie mając komu wyrzucić piłki z autu. Juwara biegał, próbował, ale kiedy w 70. minucie jego strzał zatrzymał się na Greenwoodzie stojącym na linii bramkowej, wszyscy w barze wybuchli śmiechem przez łzy.
Aż w końcu – ręka, VAR, gwizdek. Grosicki wziął piłkę, spojrzał w niebo i pewnie uderzył. 2:1.
— Kamień z serca — powiedziała cicho Marta.
— Ale to tylko opatrunek, nie lekarstwo — dodał Zefir.
Piast trafił jeszcze na 2:2, ale spalony uratował wynik i nerwy. Po ostatnim gwizdku w ,,Kickerze” zapanowała cisza. Tylko Bolo wstał, dopił piwo i powiedział:
— Trzy punkty mamy. Ale jeśli Thomasberg tego nie poukłada, długo w tym sezonie śpiewać nie będziemy.
Na ścianie za nimi odbijały się granatowo-bordowe barwy. Nad Szczecinem przetaczał się wiatr, niosąc echo stadionowych bębnów, fałszywy refren z przerwy i niepewność jutra.
Komentarze
SEZON 2: Odcinek 6: Fałszywe nuty i prawdziwe nerwy — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>