Pojedynek greckich napastników wyjaśnia Linus pola karnego
Wszyscy kibice, którzy spodziewali się łatwego meczu Pogoni i wysokiego zwycięstwa nad seryjnie przegrywającą Puszczą Niepołomice musieli mocno być zawiedzeni po tym spotkaniu, gdyż tylko łut szczęścia zadecydował o tym, że twierdza Szczecin jest wciąż niezdobyta.
Pogoń, po bardzo trudnym i wyrównanym pojedynku wygrała w Szczecinie 2:1.
Przed meczem mieliśmy też miły obrazek, gdyż Alexander Gorgon otrzymał wyróżnienie za rozegranie 100 meczów w barwach szczecińskiej Pogoni.

Kibice z portowego miasta wciąż mogą śpiewać, że niepokonana jest nasza Pogoń kochana i życzą sobie, aby ta zwycięska pieśń niosła się przez stolicę Pomorza Zachodniego jak najdłużej. Oczywiście kibice mają rację, bo w tym sezonie to już jest siódme domowe zwycięstwo i musi to nas cieszyć.

Jednak, nie był to mecz, z którego należy być szczególnie dumnym, a przecież na Twardowskiego swoje umiejętności piłkarskie przedstawia Duma Pomorza. Zatem, co poszło nie tak, że kibice odetchnęli z wielką ulgą, gdy sędzia Jarosław Przybył z Kluczborka zagwizdał w meczu po raz ostatni?
Gra Portowców była niedokładna, w wielu momentach wręcz niechlujna. Dużo strat własnych, niewymuszonych i niecelnych podań. Strzały Panu Bogu w okno, a kwintesencją nieudolności i niedokładności był strzał kapitana, Kamila Grosickiego, po którym piłka znalazła się na aucie.
W rywalizacji z Puszczą było sporo walki. Efthymis Koulouris dziś powinien otrzymać dwie pensje moim zdaniem, jedną za grę w piłkę i strzelonego gola, a drugą za walki zapaśnicze z obrońcami, co to nie chcieli go puścić za żadne skarby, nawet kosztem żółtych kartek i kolejnych fauli. Te zapasy tak im się spodobały, że nawet po odgwizdanych faulach piłkarscy zapaśnicy ponownie lgnęli do siebie i wpadali sobie w objęcia, a to może dlatego, że to był dość zimny październikowy wieczór…

Na całe szczęście nasz Kulu dał radę kilka razy odkleić się od swojego plastra, był aktywny, wychodził do piłki, wspomagał pomocników w rozgrywaniu akcji w środku pola. A także zaliczył kilka strzałów, w tym ten jeden, co znalazł swą drogę do siatki i podniósł kibiców z siedzeń, wiwatujących radośnie długo wyczekiwanego gola w 36 minucie. A Grek strzelił gola na dwa razy, pierwszy strzał prawą nogą był zablokowany, ale drugi już z lewej przeleciał między nogami obrońcy i wpadł do bramki. Asystowali mu Vahan Bichakhchyan, wspólnie z Grosickim po ładnej, oskrzydlającej akcji. To było siódme trafienie Greka w ekstraklasie w tym sezonie.

W pierwszej połowie Pogoń zaliczyła aż 8 niecelnych strzałów, w tym uderzenie skorpionem Kulu po dośrodkowaniu Grosickiego w 13 minucie. Gdyby to wpadło, to myślę, że mielibyśmy gola sezonu, lecz strzał był jednak mocno niecelny.
W 16 minucie Benedikt Zech zagrywa do João Gamboa, ten do aktywnego dziś na prawej stronie uciekającego Wahlqvista. Szwed wykłada piłkę w pole karne do nadbiegającego Frederika Ulvestada. Norweg kropnął jak z armaty, lecz niestety Kewin Komar przenosi piłkę tuż nad poprzeczką.
W 45 minucie Grosicki zaliczył szybki rajd na lewej flance, zostawił rywala daleko za sobą, dośrodkował w pole karne do Ulvestada, po czym Norweg, tracąc równowagę, zdążył jeszcze kopnąć piłkę przed siebie, jednak futbolówka przeleciała obok słupka.

„Żubry” z Puszczy w pierwszej połowie były raczej nieśmiałe w ataku, zaledwie przeprowadziły dwie akcje, ale bez konkretów, raczej skupiały się na zabezpieczaniu bramki Komara.
W przerwie meczu poszkodowani powodzianie uhonorowali grupę kibiców Pogoni, którzy bohatersko sami z siebie wybrali się na południe Polski, by wspierać działania w powrocie do normalności, usuwając skutki powodzi.
W drugiej połowie można powiedzieć, że zaczął się mecz. Żółto-zieloni nie mieli już czego bronić i śmiało zapuszczali się pod pole karne granatowo-bordowych. W tej części meczu Puszcza powinna była strzelić 3 bramki, jednak brakowało im albo szczęścia, albo trochę zimnej krwi, czy też chłodnej i celnej głowy, umiejętności strzeleckich na poziomie ekstraklasowym.

W 49 minucie mogliśmy przypomnieć sobie o tym, że goście potrafią stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach gry. Rzut różny mocno bity z rotacją na głowę Dawida Abramowicza i piłka jakimś cudem nie wpadła do bramki, gdyż z linii bramkowej wybił ją Kacper Łukasiak.
W 54 minucie kolejny korner Puszcza rozegrała koncertowo, kombinacyjnie, z wycofaniem, zgraniem głową, wystawieniem na strzał do Artura Crăciuna, ten uderza, lecz broni Valentin Cojocaru, a po dobitce Abramowicza piłka wychodzi poza boisko. W 59 minucie Lee Jin-hyun znalazł się w sytuacji strzałowej w naszym polu karnym i tu także z pięciu metrów mogła paść bramka dla gości, gdyby nie interwencja Leo Borgesa. Trzeba też przyznać, że szybka akcja oskrzydlająca z obiegnięciem mogła się kibicom podobać.
W 60 minucie, po następnym zagraniu z narożnika boiska był taki kocioł pod bramką Pogoni, że w obrębie 5 metrów było około 16 piłkarzy i jeden z nich skierował piłkę na poprzeczkę, po czym udało się ją wybić gdzieś daleko na uwolnienie.
W 62 minucie meczu w końcu jakaś akcja Portowców, piłka wędruje do Łukasiaka, młody pomocnik strzela mocno z dwudziestu metrów. Bramkarz Puszczy przenosi jednak uderzenie ponad bramką. Jak się potem okazało, to był tylko krótki przerywnik od naporu gości.

Wreszcie szczęście uśmiecha się do Żubrów. W 71 minucie Abramowicz wygrywa pojedynek z Adrianem Przyborkiem i dorzuca piłkę na głowę Michálisa Kossídisa. Grek celnym uderzeniem znalazł drogę do bramki strzeżonej przez Cojocaru. Gra obronna granatowo-bordowych w tym momencie to było jak wołanie o pomoc na puszczy.

Gdyby Żubry miały tylko zimną krew, to mogłyby w ten chłodny wieczór roznieść szczecińską twierdzę. W 81 minucie Cholewiak miał piłkę meczową na głowie, jednak skiksował z 5 metrów fatalnie.
Na całe szczęście jak to mówią, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić.
W 74 minucie Pogoń ruszyła z ofensywą. Grosicki włączył swoje turbo, pognał z piłką i mocno uderzył, jednak ponad bramką. To była zapowiedź, że coś dobrego jeszcze może nas w tym meczu spotkać.

W 82 minucie Duma Pomorza wreszcie zagrała tak, jak nas przyzwyczaiła w Szczecinie. Portowcy wymienili kilka szybkich podań na połowie przeciwnika. Tym razem zmiennicy pograli ze sobą, Alexander Gorgon do Przyborka, ten dynamicznie do Ulvestada. Norweg znalazł niepilnowanego w polu 5 metrów Wahlqvista.
A jak się ma Linusa pola karnego, to można wygrać mecz.
Wahlqvist ma przecież zimne północne podejście do egzekucji, jak na Szweda przystało. Złożył się do strzału w locie i dołożył głowę tak, że piłka uderzona szczupakiem wpadła do sieci obok bezradnego Komara z Puszczy.

W 92 minucie Pogoń miała jeszcze jedną groźną kontrę, ale tym razem Koulouris strzelił mocno, lecz niecelnie.
Po końcowym gwizdku 17454 kibiców ucieszyło się niezmiernie i odetchnęło z ulgą, bo ten wynik mógł przecież wcześniej pójść w drugą stronę.

Trzy punkty szczęśliwie pozostały w Szczecinie i teraz Pogoń wybiera się do Opola na pojedynek z Odrą w Pucharze Polski, a następnie, wróci na krótki odpoczynek i regeneracje do domu, by z niego wyruszyć na kolejną daleką podróż, tym razem do Lublina, gdzie o ligowe punkty będą walczyć z Motorem.
Składy obu zespołów:
Pogoń Szczecin: 77. Valentin Cojocaru – 32. Leonardo Koutris (25. Wojciech Lisowski 84’), 4. Leonardo Borges, 23. Benedikt Zech, 28. Linus Wahlqvist – 8. Fredrik Ulvestad, 21. Joao Gamboa (7. Rafał Kurzawa 69’), 19. Kacper Łukasiak (10. Adrian Przyborek 69’), 22. Vahan Bichakhchyan ( 20. Alexander Gorgon 56’), 11. Kamil Grosicki (27. Olaf Korczakowski 84’) – 9. Efthymis Koulouris.
Puszcza Niepołomice: 1. Kewin Komar – 16. Michał Walski (6. Lee Jin-Hyun 46’), 22. Artur Craciun, 4. Dawid Szymonowicz, 3. Roman Yakuba – 70. Wojciech Hajda (17. Mateusz Radecki 46’), 14. Jakub Serafin, 11. Mateusz Cholewiak (9. Artur Siemaszko 84’), 12. Mateusz Stępień (24. Jakov Blagaić 84’), 33. Dawid Abramowicz – 35. Michalis Kosidis.
Żółte kartki: Gamboa, Korczakowski – Yakuba, Siemaszko.
Zdjęcia: Kamil Koczara i Marcin Zapart
No witam Marcinie.
Jest takie powiedzenie …nigdy nie lekceważ przeciwnika….., a tu niestety to się wydarzyło. Puszcza grała jak równy z równym….A my no cóż….
Wczoraj na wielkim widowisku sportowym w Madrycie widziałam przynajmniej jednego zawodnika Pogoni . Chyba , że coś mi się przywidziało. Mam nadzieję, że może oprócz meczu po coś tam pojechał i może przekaże kolegom jakieś mądre uwagi , do których panowie się dostosują. Bo naprawdę jest z kogo brać przykład. I dlatego niektórzy tylko grają tam…..A cała reszta średnio , a czasem i poniżej, tu.
Ja chcę Pogoni jak Barcelona, chociaż w jakimś procencie.
Co Ty Marcin na to ?
Ja kibicuje Barcelonie od dziecka, pamiętam czasy Christo Stoiczkova w Barcelonie i od tego czasu zawsze cieszyłem się z gry Barcelony. W tym samym czasie oczywiście zakochany byłem w Pogoni z Olgierdem Moskalewiczem, Robertem Dymkowskim, Wiesławem Latałą, Piotrem Mandryszem, Radkiem Majdanem itd. Oczywiście, że chciałbym aby nasza Pogoń grała tak jak Barcelona i powiedzmy tak, że Pogoń jest Barceloną naszych możliwości, czyli czasem jakaś tiki-taka im się powiedzie a najbliżej im do Barcy patrząc na barwy i stroje piłkarzy. Zatem w jakimś stopniu mamy swoją Barcelonę, głównie w naszych marzeniach i od czasu do czasu pocieszymy się z tego co jest. Chcemy więcej!
Z Barceloną jedyne co to barwy zbliżone…..
Jak się spotkamy to pogadamy….
Minusem naszym jest to, że nie potrafimy docenić przeciwnika. Myślimy, że jak rywal zamiata dół tabeli, to nie będzie wystarczająco mocny w walce z nami. A tak niestety nie jest. Puszcza walczy o przetrwanie i będzie robić wszystko, aby się utrzymać. Nie ma znaczenia czy będzie to Pogoń czy inna drużyna. My natomiast musimy ZAWSZE grać tak, jakbyśmy grali z najsilniejszym i walczyli o wszystko. Nie może mieć miejsca żadne pobłażanie, upusty, ulgi. Trzeba być jak taran. Niebawem mecz pucharowy….na wyjeździe. Jak będziemy żyli przypiętą etykietą, że na wyjeździe przegrywamy, to czas najwyższy pomyśleć o zmianie wszystkich i wszystkiego. NIE MAMY MENTALNOŚCI ZWYCIĘZCY
Może mamy 3 piłkarzy z mentalnością zwycięzcy: Koulouris, Grosicki i Gorgon, reszta dopiero tego się uczy i kiepsko im to idzie. Niestety z racji wieku dwóch z nich zaraz skończy karierę na poziomie ekstraklasy a Kulu pewnie zostanie sprzedany za pare baniek.
Oglądając mecz miało się wrażenie że, będzie to mecz do jednej bramki, ale było to złudzenie bo Puszcza przyjechała po zwycięstwo. Dobrze ze mieliśmy więcej szczęścia i to ustrzegło Pogoń od przegranej. Dużo opisałeś prawdy o meczu ale zbyt pobłażliwie może trener wyciągnie z tego wnioski i coś wykrzesać da się jeszcze z tej drużyny młodziki wiele do życzenia w szczególności z meczu na mecz błędy Przyborka w kryciu…itd
każdy liczył na pogrom Puszczy, że słabi, to my wygramy co najmniej z 5 bramkową przewagą a tu zonk. Jest wiele do przemyślenia
Szczerze powiem, że przed meczem spodziewałem się, że mecz rozstrzygnie 1 bramka. Puszcza nie ma nic do stracenia i musi walczyć o byt w każdym meczu.