Pogoń za słaba na lidera
„Przyjechał tu najlepszy klub i chwała mu” – tak śpiewali kibice Kolejorza i trzeba przyznać, że lider był dziś o wiele lepszy od szczecińskiej Pogoni. Na stadionie pojawiło się ponad 20,5 tys. widzów, z czego około tysiąca wypełniło szczelnie sektor przeznaczony dla kibiców gości.

Nowy rekord frekwencji na szczecińskiej ”Paprikanie” był pokłosiem tego, że dzięki świetnej grze Portowców w 5 poprzednich meczach, kibice na nowo uwierzyli, że Duma Pomorza ma szansę rywalizować jak równy z równym. Z głównym kandydatem na Mistrza Polski.

Boiskowej ambicji, sił i sportowej złości wystarczyło do utraty pierwszego gola, kiedy to w 32 minucie piłkę do bramki wpakował ten, który lubi ukłuć granatowo-bordowych, czyli Mikael Ishak. Później było już tylko gorzej. Ewidentnie było widać, że piłkarzom Lecha biegało się jakby lżej, ich akcje miały więcej polotu, atakowali zdecydowanie, a Portowcom brakowało trochę umiejętności i siły, aby móc wrócić do walki o wynik. Z pewnością mecz pucharowy z Piastem, zakończony w dogrywce, wypompował naszych, najstarszych piłkarzy i dziś było widać, że szczególnie nasza linia pomocy nie dawała rady ze szybko grającymi piłkarzami gości. Często na 1-2 kontakty.
Kto wie, jak losy meczu potoczyłyby się, gdyby Pogoń wykorzystała swoje okazje z pierwszych 20 minutach, kiedy mocno nacisnęła i zmusiła gości do głębokiej defensywy i pozbywania się piłki.
W 4 minucie Duma Pomorza powinna dostać rzut karny, kiedy to Koutris wyprzedził obrońcę Lecha, który zaliczył kontakt z naszym zawodnikiem. Nasz obrońca upadł, jednak sędzia pozostał niewzruszony. Następnie Koulouris w 12 minucie oddał groźny strzał z 13 metrów po podaniu od Grosickiego, lecz Mrozek nie dał się zaskoczyć.
W 17 minucie mogło być 1:0. ”Kulu” uderzył w słupek po odbiorze piłki na połowie Lecha przez Kurzawę. Minutę później ”Grosik” uderza, jednak sprzed linii bramkowej piłkę wybija obrońca gości. Poprawkę ”Kulu” także. Brakowało dziś tej magii, którą obaj świetni piłkarze Pogoni mieli w meczu pucharowym.
Jedna z niewielu akcji Kolejorza w pierwszej połowie pokazała, że lidera jednak lekceważyć nie można i w tyłach trzeba mieć szybko biegających obrońców, gdyż lokomotywa z Poznania była dziś bardzo dobrze naoliwiona do szybkich wycieczek w stronę naszego pola karnego.
W 32 minucie mieliśmy szybką kontrę Lecha. Sousa wypuszcza po lewej Hokansa, ten wygrał pojedynek biegowy z Koutrisem, strzela mocno, jednak Cojacaru sparował piłkę, do której dopadł niepilnowany Ishak i dobił szczęśliwie dla siebie od słupka do siatki. Pod koniec pierwszej połowy trybuny w Szczecinie miały okazje wiwatować, ale niestety nie z okazji strzelonej bramki przez szczecinian, lecz po weryfikacji VAR i nieuznanym golu zdobytym ze spalonego przez gości.
Do przerwy 0:1. Wynik nieszczęśliwy jednak dla Dumy Pomorza, biorąc pod uwagę stworzone sytuacje boiskowe pod bramką Lecha. Można było mieć niedosyt.
Jednak druga połowa meczu rozwiała nasze marzenia i Kolejorz na zimno wypunktował nasze braki kondycyjne, błędy w ustawieniu, spóźnione interwencje, a przy tym mieliśmy okazje zobaczyć gola stadiony świata. Goście co chwila nękali naszą linię obronną. Cojocaru musiał interweniować w 47 i 58 minucie po groźnych akcjach i strzałach dziś ubranych na biało Lechitów. W 65 minucie kolejna akcja zakończyła się rzutem karnym. Po tym jak Kurzawa nadepnął i przewrócił Sousę, sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na wapno.
Najlepszy strzelec Lecha, Mikael Ishak, podszedł pewnie i zmieścił piłkę tuż przy słupku interweniującego bramkarza Pogoni w 68 minucie. To już siódmy gol tego snajpera przeciw Portowcom. To prawdziwy kat dla granatowo-bordowych.
W 85 minucie Pereira urwał się z prawej strony, zobaczył Cojocaru wysuniętego za daleko od bramki i z okolic 40 metrów oddał przepiękny strzał życia w samo okno. Nasz bramkarz nie zdążył dobrze ustawić się, aby wyciągnąć futbolówkę zmierzającą do siatki. To kolejny, piękny gol strzelony na Twardowskiego. Kto wie, może to być trafienie sezonu. Palce lizać!
W 88 minucie ”Grosik” zgrywa piłkę piętką do Klukowskiego, ten szybko podciągnął akcje do przodu i oddał kąśliwy strzał na bramkę Mrozka, jednak bramkarz Kolejorza sparował uderzenie na bok. Potem niestety mieliśmy jeszcze przykry scenariusz z Marcelem Wędrychowskim, którego faul został zweryfikowany przez VAR na czerwoną kartkę za atak na Achillesa przeciwnika, który uciekł mu przy wyprowadzeniu kontry. Zatem ostatnie kilka minut gospodarze zagrali w dziesięciu i nie byli już w stanie odwrócić losów tego spotkania.
Pogoń zasłużenie przegrała z Lechem 0:3, choć wynik nie do końca oddaje proporcje sytuacji podbramkowych. Ale jeśli nie wykorzystuje się swoich szans w meczu z liderem aspirującym do mistrzostwa, to trzeba się liczyć z tym, że rywal nie będzie miał litości i wykorzysta nasze słabości.
Zatem Kolejorz popsuł nam święto na trybunach, popis orkiestry na bębnach, pełen stadion, głośny doping, rekord frekwencji i tylko żal było patrzeć, jak wielu kibiców decydowało się opuszczać drużynę, kiedy ta była w potrzebie po trzecim, straconym golu.

Trener Robert Kolendowicz z pewnością wyciągnie wnioski z tej porażki, dokona przeglądu wojsk, bo wyszło na to, że chociaż mieliśmy szable w dłoniach i poszliśmy na walkę, to jednak siły do wymachiwania nimi starczyło zaledwie tylko na początek meczu. Głowy Lechowi też nie odrąbaliśmy, nawet go jakoś tak specjalnie nie zraniliśmy. Konieczne zatem będą pewne zmiany na kolejne starcie. Następnym przeciwnikiem Portowców będzie Śląsk we Wrocławiu. To ostatnia drużyna w tabeli, zatem wychylenie wahadła trudności pójdzie teraz w drugą stronę i można oczekiwać skutecznego odbicia sobie za dzisiejsze niepowodzenie.

Zanim jednak zagramy we Wrocławiu, przed nami jeszcze emocje związane z losowaniem par półfinału Pucharu Polski, które odbędzie się jutro, o godzinie 20:15, na antenie TVP Sport. W grze oprócz naszych ulubieńców pozostały dwie inne drużyny z PKO BP Ekstraklasy: Puszcza Niepołomice i Legia Warszawa, a także pierwszoligowiec, Ruch Chorzów.
Na kogo byśmy nie trafili, łatwo to już było. Pojedynki półfinałowe odbędą się 2 kwietnia i dokładnie miesiąc później mamy nadzieję wybrać się z Pogonią na wielki finał i podniesienie pucharu przez kapitana Kamila Grosickiego. Czy tak będzie? Oby!

Póki co, w międzyczasie czekają nas jeszcze emocje ligowe. Dwie, polskie drużyny zbierające punkty do rankingu krajowego UEFA i w Lidze Konferencji Europy zagrają na etapie pucharowym o ćwierćfinał oraz o dodatkowe miejsce w pucharach. Przed nami także mecze eliminacyjne reprezentacji Polski. Zatem niech wiosna będzie nasza. Oby wiele dobrego przed nami.
Pogoń Szczecin 0:3 Lech Poznań
Gole: Mikael Ishak 32′, 68′ (K), Joel Pereira 85′
Składy:
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru – 28. Linus Wahlqvist, 68. Danijel Lončar, 4. Léo Borges, 32. Leonárdo Koútris (86, 51. Patryk Paryzek) – 10. Adrian Przyborek (86, 46. Antoni Klukowski), 21. João Gamboa (58, 19. Kacper Łukasiak), 8. Fredrik Ulvestad (86, 27. Olaf Korczakowski), 7. Rafał Kurzawa (70, 15. Marcel Wędrychowski), 11. Kamil Grosicki – 9. Efthýmis Kouloúris.
Lech: 41. Bartosz Mrozek – 29. Rasmus Carstensen, 3. Alex Douglas, 18. Bartosz Salamon (82, 2. Joel Pereira), 16. Antonio Milić – 8. Ali Gholizadeh (69, 21. Dino Hotić), 22. Radosław Murawski, 43. Antoni Kozubal (88, 23. Gísli Þórðarson), 7. Afonso Sousa (70, 24. Filip Jagiełło), 11. Daniel Håkans – 9. Mikael Ishak (88, 19. Bryan Fiabema).
Żółte kartki: Lončar – Murawski.
Czerwona kartka: Marcel Wędrychowski (90 minuta, Pogoń, za brutalny faul).
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).
Widzów: 20 562 – Nowy rekord frekwencji w Szczecinie.
Zdjęcia: Marcin Zapart
Te wszystki prezentacje, odwiedziny to jakaś porażka. Klub ma w dupie kibiców z trybun A i D. Może przestaną chodzić i bedzie spokój. Tylko pod trybuny C i B wędrówki zawodników, zarządu i wczorajszej orkiestry. A pozostali to co? Zgniłe jajo?? Gorsi? Bilety tańsze i nie opłaca się? Masakra. Czerwona kartka dla klubu
My na B8 też nigdy nie możemy się doczekać….
Brakło skuteczności w decydujących momentach. W całym meczu mieliśmy 4 dobre okazje na bramki. Niestety ani Grosik, ani Kulu dziś nie dali rady nas ucieszyć, choć mieli swoje szanse, tak samo jak Klukowski pod koniec meczu. Lech wygrał zasłużenie, więcej biegał i był konkretniejszy pod naszą bramką. Jednak było widać zmęczenie po dogrywce z Piastem, faktów nie da się zaprzeczyć, a piłkarze niech nie mówią, że to nie miało wpływu, bo niby dlaczego akurat w tym meczu przebiegli tylko 109 km, gdy w poprzednich w tej rundzie biegali 115-120 km? Proste, mięśnie nie zdążyły w pełni zregenerować się, aby móc ich użyć ponownie na 100 proc ich możliwości na bój z najlepszą ekipą w Polsce w tym sezonie. Szkoda braku skuteczności, bo może losy meczu wyglądałyby inaczej. Emocji nie brakowało. Walka była i kibice to zrozumieli, nikt nie gwizdał. Przykre tylko, że po trzecim golu pół stadionu już było puste. Przykry widok. Wstyd mówić, ale wielu kibiców Pogoni to jednak kibice sukcesu i wolą wyjść wcześniej na autobus, tramwaj lub zwyczajnie uciec przed korkami, aniżeli dopingować do końca. Wstyd!
Widzieliśmy się dzisiaj przed meczem.
Byłeś pełen optymizmu .
Ja raczej sceptycznie się odnosiłam do dzisiejszego spotkania. Wyszło na moje , ale nie cieszy mnie to absolutnie.
Lech to solidna firma.
Niestety, niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak było w tym przypadku.
Jeśli chodzi o Twój komentarz i opis spotkania to nic dodać nic ująć.
Ja bym tylko nie usprawiedliwiedliwiała panów zmęczeniem.
To jest ich praca . W niektórych ligach to norma granie po 3 razy w tygodniu. A i większość z nas chodzi do pracy codziennie i daje radę.
Ba….zobacz po ile czasem grają nasze dzieciaki…
Jest takie słynne powiedzenie ,, Maszeruj albo giń”.
Maszerujcie więc panowie ku jak najlepszym wynikom i osiągnięciom…