Pogoń w Łodzi nie zawodzi!
I to najdelikatniej mówiąc. W pojedynku dwóch charakternych zespołów Pogoń pokonała Widzew na wyjeździe 4:0.
Kto spodziewał się, że Portowcy zamkną mecz już na początku drugiej połowy, tak aby zniechęcić osłabionych gospodarzy do gry w piłkę zaraz po przerwie? Ano Portowa Duma!
Tak właśnie było. Na przedmeczowej konferencji zasugerowałem trenerowi, że Widzew ze względu na kontuzje i kartki rozpocznie mecz bez siedmiu podstawowych zawodników i warto mocno wejść w spotkanie, rzucić się na nich w pierwszej połowie, by jak najszybciej zamknąć rywalizację i odebrać ochotę Widzewiakom na walkę w drugiej części tego starcia.

I tak się stało. Do przerwy było już dwa do zera, a zaraz po przerwie, bo w 53 minucie, było już trzy do zera, by dzieła zniszczenia zakończyć wynikiem z czteroma golami dla Portowców w 63 minucie. Pogoń zabiła Widzew intensywnością, wyrachowaniem, zabieganiem, pressingiem, doświadczeniem i skutecznością w akcjach Eftimisa Koulourisa, który popisał się hat-trickiem.
Jednak firmową akcją Dumy Pomorza na wiosnę była pierwsza bramka, zdobyta przez Rafała Kurzawę, po skutecznie założonym pressingu w trzeciej tercji boiska, przy nieudolnym wznowieniu przez Widzew od bramki. Bramkarz wrzucił na konia Alvareza, podając mu piłkę przed bramką dość mocno. Temu jednak futbolówka odskoczyła, bo ją źle przyjął. Następnie ”Kulu” piłkę przejął i podał do ”Kurziego”, a ten lewą nogą napoczął zespół gospodarzy już w 8 minucie.

W 17 minucie Widzew tworzy jeden z niewielu szybkich ataków. Gikiewicz posyła długą piłkę do Alvareza, ten błyskawicznie do Gonga, który był szybszy od Koutrisa, jednak nasz zawodnik uprzykrzył życie skrzydłowemu Widzewa na tyle, że jego strzał mógł wybronić Cojocaru. Na koniec drugiego kwadransa Gong próbował strzelać raz jeszcze, jednak wprost do koszyczka naszego bramkarza.
W 38 minucie Kurzawa z lewego skrzydła dogrywa do Przyborka i ten mocno strzela, jednak piłka została zablokowana tuż przed linią bramkową przez obrońców. Akcje ponowił Przyborek skacząc do odbitej górnej piłki, jednak w tym samym momencie Da Silva z Widzewa podskoczył z ręką uniesioną w taki sposób, że futbolówka ją trafiła. W ten sposób sędzia dał karnego Pogoni.

Do jedenastki podszedł pewnie nie kto inny, jak nasz najlepszy strzelec w zespole, czyli ”Kulu”.
Zmylił golkipera zupełnie, pewnie pakując piłkę do siatki. Mamy zatem dwa do zera do przerwy.
Co mógł trener powiedzieć w przerwie meczu naszym piłkarzom? Podejrzewam, że mógł przypomnieć sobie wtedy Wojciecha Młynarskiego tekst wierszu, „Kochani róbmy swoje! Żeby było na co wyjść!”
A było na co wyjść… Na stadion pełen kibiców Widzewa, a także zapełniony po brzegi sektor kibiców Pogoni. I nasi piłkarze nie mieli innej opcji jak tylko robić swoje. Tym bardziej że to, co robią, ma sens. To odmienia nasze wyobrażenie Portowców z całej rundy jesiennej.

Tak, jak kiedyś ktoś przy pomocy magicznej różdżki odmienił Rafała Kurzawę, tak teraz cały zespół, który grzmoci każdego rywala, czy to w domu, czy to na wyjeździe.
No więc, w takim układzie na drugą połowę wychodzimy bez zmian w składzie, ale za to z jeszcze większą energią i chęcią na więcej. A najwięcej dziś chciał nasz snajper, który od teraz, mam nadzieję, że do końca rundy stał się naszym ”Kulu” złotym. W drugiej połowie wpakował do siatki Widzewiaków jeszcze dwa gole. Ten hat-trick daje mu niekwestionowaną pozycję aktualnego lidera strzelców PKO BP Ekstraklasy. Ma już 15 goli na koncie i zdecydowanie wyprzedza innych snajperów.
Już w 49 minucie mogło być po meczu. Kapitan Grosicki w swoim stylu dynamicznie przejął piłkę i zewniakiem podał piłkę do Przyborka, ten mocno uderzył, jednak Gikiewicz instynktownie odbił piłkę nogą, utrzymując Widzew wciąż przy życiu. Za chwilę atak ponowiony, tym razem Ulvestad otrzymuje piłkę od Przyborka i strzela nieczysto, jednak bramkarz nie dał się znów zaskoczyć.
W 53 minucie kolejna szybka akcja Pogoni. ”Grosik” podaje w polu karnym na lewo wychodzącemu na czystą pozycję ”Kulu” i ten lewą nogą pakuje piłkę do siatki, wcześniej puszczając ją między nogami golkipera z Łodzi.

Para ”Grosik” – ”Kulu” może grać z zawiązanymi oczami. Znają się i czują w swoim towarzystwie na boisku wybornie. Zatem nasz kapitan w 63 minucie znowu popędził po lewej flance, wrzucił piłkę na pole karne, a tam nasz król złoty ”Kulu” dopełnił dzieła zniszczenia gospodarzy prawą nogą z pięciu metrów na wielkim luzie. Widzew miał jeszcze strzał w słupek. Zaraz po wejściu w 67 minucie – Hamulić wyprzedził Smolińskiego i uderzył na bramkę, jednak brakło mu trochę szczęścia i dokładności.
Później trener Kolendowicz, mając świadomość zbliżających się wielkich, arcyważnych pojedynków, najpierw z Piastem Gliwice w Pucharze Polski a zaraz po nim z Lechem Poznań aspirującym do tytułu Mistrza Polski, zdecydował się na zmiany i dał odpocząć, jak i wyeliminował ryzyko niechcianych kartek i kontuzji dla naszych, starszych zawodników.

Zatem Kurzawa, Grosicki, Koulouris, Ulvestad, jak i młodzian Przyborek opuścili boisko, a w ich miejsce weszli: Smoliński, Korczakowski, Wędrychowski, Łukasiak oraz Paryzek.
Oni też wnieśli swoje zaangażowanie i groźne strzały: Paryzek i Wędrychowski, a także udane pojedynki Korczakowskiego i Smolińskiego wraz ze wsparciem Łukasiaka dały Pogoni spokojne utrzymanie wyniku i klepanie piłki głównie na połowie rywala. Taktycznie doskonale. Młodzi chłopcy odebrali zupełnie chęć gry rywalom, ośmieszając ich, grając w popularnego dziadka na ich połowie. Dziś 114 km przebiegniętych na boisku, 9 strzałów celnych, 57 procent posiadania piłki dało piorunujący efekt końcowy i Pogoń pokonała Widzewa w Łodzi 4:0.
Odrodzenie Pogoni.
Renesans trwa w najlepsze, można by rzec. Serce roście, patrząc na te czasy – tak pewnie Jan Kochanowski skwitowałby to, co ostatnio Pogoń wyprawia zarówno w domu, jak i na wyjazdach. Piłkarze Portowej drużyny uwierzyli, że gdy chcą, to mogą wszystko. Można wyjść doświadczonym składem i rzucić się na rywala, z zawziętością, intensywnością i dyscypliną taktyczną, zmuszając do błędów rywali. Tak było w każdym z czterech pojedynków w 2025 roku.

A po przerwie wchodzą młodsi i dają z siebie równie dużo intensywności i dosłownie siedzą na przeciwnikach, odbierając im piłkę tak szybko, aby nie mieli możliwości rozwinąć zbyt wielu groźnych akcji. I tak było też tym razem.
Nasi piłkarze pokazali tym nowo pozyskanym do klubu, że nie będzie im łatwo dostać się do pierwszego składu. W ostatnich dniach Pogoń sprowadziła trzech zawodników i ma zamiar przygotować ich do gry w pierwszym składzie, choć pewnie minie trochę czasu, zanim zobaczymy ich w akcji. A to z kilku powodów. Po pierwsze drużyna aktualnie gra fantastycznie i każdy walczy z pełnym zaangażowaniem o miejsce na boisku, a po drugie nowi zawodnicy jeszcze nie są gotowi na rywalizację na najwyższych obrotach. Potrzebują pewnie kilku tygodni wspólnych, mocnych treningów. Pewnie najpierw zostaną sprawdzeni w drugim zespole, tak aby zaaklimatyzować się do nowej rzeczywistości. To chłopcy z Ameryki Południowej. Chilijczyk Rojas, niemalże 24-letni prawy obrońca i dwóch Brazylijczyków: Luizao – za chwilę 23-letni środkowy obrońca, 21-letni napastnik lub skrzydłowy – Renyer.
Cała trójka potrzebuje trochę czasu, aby móc stanowić o wzmocnieniu pierwszego zespołu.
Zapowiedziane transfery zatem stały się faktem, a niewykluczone, że to jeszcze nie koniec nowego zaciągu w Szczecinie.
Podsumowując fakty, że mamy drużynę, która walczy o każdy centymetr boiska, że mamy nowe władze w Pogoni, które sprowadziły kolejnych piłkarzy do rywalizacji w kadrze, że trwają rozmowy prowadzące do unormowania sytuacji finansowej w klubie, że proces restrukturyzacji zadłużenia ruszy lada dzień, a transparentność działań ma być potwierdzona kolejnymi spotkaniami z dziennikarzami, jak i pracownikami klubu w najbliższych dniach i tygodniach, to wszystko daje nam nadzieję, że pytanie z konferencji prasowej o dublet w tym sezonie nabiera pozytywnego światła.
Przecież wiara jest w nas! A dopóki piłka jest w grze, a bramki są dwie, to wszystko wydaje się możliwe.
Najpierw już w środę, 26 lutego, o godzinie 18:00, Pogoń zmierzy się w ćwierćfinale Pucharu Polski z Piastem Gliwice. I radzę Wam dobrze. Jeśli nie macie jeszcze biletu, to kupujcie go teraz, bo za chwilę nie będzie żadnego. Portowcy grają o wszystko, a my musimy im pomóc w tym, by dokończyli dzieło z zeszłego roku.
A potem, 1 marca, w sobotę, o godzinie 17:30, powalczymy w kolejnym meczu o wszystko, z naszym odwiecznym rywalem, Lechem Poznań. Oni chcą majstra, a my im to wybijemy z głowy.
Kto jest na te emocje gotowy, palec do budki, komunikat jest krótki. Zostało już bardzo niewiele biletów na trybunę D. Kto pierwszy ten lepszy! Wypełnijmy stadion i niech nasza Paprikana będzie pełna od rana. Po zwycięstwo! Po trofea! Po to żyjemy i tego chcemy!
Widzew Łódź 0-4 Pogoń Szczecin
Bramki: Rafał Kurzawa 8′, Efthýmis Kouloúris 40′ (K), 53′, 63′
Składy:
Widzew: 1. Rafał Gikiewicz – 21. Paweł Kwiatkowski, 4. Mateusz Żyro, 24. Polydéfkis Volanákis, 2. Luís Silva – 8. Hilary Gong (64, 70. Nikodem Stachowicz), 6. Juljan Shehu, 10. Fran Álvarez (70, 25. Marek Hanousek), 77. Jakub Sypek (64, 7. Jakub Łukowski) – 17. Hubert Sobol (55, 99. Saïd Hamulic), 37. Sebastian Kerk (70, 19. Bartłomiej Pawłowski).
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru – 28. Linus Wahlqvist, 68. Danijel Lončar, 4. Léo Borges, 32. Leonárdo Koútris – 10. Adrian Przyborek (81, 15. Marcel Wędrychowski), 21. João Gamboa, 8. Fredrik Ulvestad (81, 19. Kacper Łukasiak), 7. Rafał Kurzawa (61, 61. Kacper Smoliński), 11. Kamil Grosicki (69, 27. Olaf Korczakowski) – 9. Efthýmis Kouloúris (69, 51. Patryk Paryzek).
Żółte kartki: Shehu, Volanákis.
Sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).
Widzów: 16 473.
PS. Właśnie legła Warszawa i cieszy nas ta sprawa!
Walczyć Pogoń Walczyć!
Do Boju MKS!
Za Pogoń, za MKS pójdziemy, aż po życia kres!
Zdjęcia: Jarosław Koncewicz
Dobry felieton. Tym razem mniej emocjonalny, a bardziej rzeczowy. Ale i klimat już się troche ustabilizował, więc i emocje (często negatywne) także opadają. Więc ku wiośnie. Ja nie patrzę aż tak hura optymistycznie jak Ty. Nie mam sentymentu do żadnego konkretnie z piłkarzy. Nie jestem też 100 proc. kibicem żyjącym życiem klubu i liczącym czas od meczu do meczu. Patrzę więc trochę z boku. Fajnie jest, może trochę inaczej w grze, ale chciałbym wierzyć, że to nie jest efekt adrenaliny i haju i nie lecą na fali zmian, by się pokazać nowym szefom, zadbać o swoje kontrakty i miejsca w składzie. Polska liga to nie Hiszpania lub Włochy. Tu gra kasa. Kasa dla sponsorów, działaczy i samych piłkarzy. Żadan klub nie jest ustabilizowaną długoletnią rozpoznawalną w Europie lub w świecie marką. Nasze kluby to niestety tylko miejsca pracy dające zarobić określonym grupom. Dobrze, że jest w tym jeszcze sport, który daje też satysfakcję i emocje tym co piłkę lubią lub kochają. Oraz tym, co przez sport też wychowują młodych. Gdy kasy nie ma to się gra jak się chce, a gdy jest lub jest pewna, to się wtedy piłkarze starają. Kolejne mecze zweryfikują. Widzew wg mnie nie był aktualnie przeciwnikiem. Wszyscy mówili o kontuzjach i spadku formy. Ale trzymam kciuki za NASZĄ SZCZECIŃSKĄ Pogoń!
Ja myślę, że Pogoń korzysta z synergii kilku czynników budujących szczęście dla kibiców i ich samych. Z całą pewnością dla piłkarzy jest walka o miejsce w drużynie i o nowe kontrakty, a także dają sygnał Prezesowi, by nie oczekiwać od nich zgody na obniżenie kontraktów, gdyż można finanse ułożyć lepiej z drugiej strony, czyli większymi przychodami z ekstraklasy i sponsorów, za to, że oni wywalczą więcej punktów i Puchary na boisku. Konkurencja robi też swoje, pierwszych trzech nowych tanich piłkarzy już gościmy w Szczecinie. Z drugiej strony, wiemy też, że “bieda” umie jednoczyć ludzi, zatem wydarzenia grudniowo-styczniowe scementowały zespół z całą pewnością. Mamy też sporo młodych chłopaków napierających na pierwszy skład, to też pomaga. Mocno przepracowali zimę, mają nowego trenera asystenta, może w końcu pomoc psychologa zaczęła też przynosić skutki pozytywne i chcą niepowodzenie z zeszłego roku w finale PP jednak odrobić skutecznie w tym sezonie. Będziemy im dalej kibicować, na niwie sportowej i organizacyjnej, bo jeszcze wiele zakrętów na ich drodze czeka. Dzięki i do miłego.
Kawał dobrej roboty Marcin.
Wynik oczywiście bardzo cieszy.
Nasuwa mi się jednak pytanie , dlaczego nie można było osiągać takich wyników wcześniej? Mam wrażenie, że cała sytuacja w klubie dopiero uruchomiła panów do walki.
Tylko teraz powstaje pytanie do walki o dobre wyniki i najwyższe cele , czy też o własne przysłowiowe cztery litery….
Oddech konkurencji się zbliża, kontrakty kończą…..
Zapamietajmy jednak te chwile , cieszmy się nimi.
I obserwujmy co się wydarzy …..Ale nie tu i teraz tylko w dalszej perspektywie.
Do zobaczenia w środę
Pozdrawiam serdecznie.
To jakby relacja jak ktoś nie oglądał. Spoko mecz, oby w piórka nie obrośli. Przed nami ważne spotkania. Czekamy.
Dziękuję za miłe słowa o artykule. Ja tylko spisałem to, co Portowcy zrobili na boisku z Widzewem. Świetne fotki dostarczyli Jarek z Iwonką. Oby ta energia trwała jak najdłużej. A przed nami jeszcze wiele pięknych momentów i emocji do końca sezonu. Ału!
Mam swój wiek i wiele za sobą, ale będąc szczecinianinem od lat marzyłem o sukcesie klubu. Pomimo kłopotów finansowych klubu dalej wierzę. Ostatnie mecze dają nadzieję. P S. artykuł mega
Fajny artykul. Emocje, emocje. Rywale tabeli na chwilę obecną grają dla nas. Niedawno ktoś na konferencji zadał pytanie trenerowi i że mamy szansę na dwie korony. Wydawało mi się to na wyrost. Nadzieja matką głupich, ale każda matka kocha swoje dzieci. Oby to pytanie nie było prorocze, czego życzę wszystkim
Oby to pytanie właśnie było prorocze. Mamy opcje na trofea wciąż otwarte, mało tego, trzecim sukcesem, najbardziej realnym jest to, że Kulu ma wszystko to, co potrzebne by zdobyć króla strzelców. A Grosik ma Kulu, zatem nasz kapitan może zagarnąć tytuł króla asyst i wygrać klasyfikacje kanadyjską. Pogoń zatem może zdobyć 4 trofea w tym sezonie. A wtedy piąte dostajesz gratis, czyli Superpuchar. Jest o co się bić, oby tylko zdrowie naszym piłkarzom dopisywało.
Super się to czytało ! Z dreszczem emocji jest ten artykuł.