Pierwsza Piłka – Pogoń Szczecin Football Schools
W ostatnią niedzielę w Przecławiu odbyła się pierwsza runda rozgrywek cyklu Pierwsza Piłka, w którym wzięły czynny udział dzieci do lat 9 – Orlicy Młodsi. Dumę Pomorza reprezentowała drużyna Pogoń Szczecin Football Schools I – granatowa 2015.
Pogoń Szczecin Football Schools I – granatowa 2015
Rywalami naszej drużyny były zespoły: Ladies Football Academy, Salos Szczecin II, Salos Szczecin III oraz Akademia Piłkarska Żaki Szczecin i Getbol Podjuchy. Mecze rozgrywano w systemie każdy z każdym, po około 15-20 minut, po 7 zawodników na boisku w każdym zespole plus zmiany w systemie hokejowym.
Młodzi adepci piłki nożnej mieli okazje przekonać nas, że to nie tylko utarty slogan, że futbol to nasza religia a Szczecin to nasze życie. I trzeba to mocno powiedzieć, że nasi sportowcy potwierdzili to na boisku.

Gospodarzem pierwszej rundy była PSFS. Zwyczajem gospodarza jest przygotować nie tylko boiska do gry, ale także zapewnić smaczny posiłek i napoje dla małych sportowców jak i wspierających ich wiernych kibiców, dziadków, rodzeństwo i kochających rodziców.
A, że Pogoń jest zawsze razem to i tym razem każdy miał swoją ważną rolę do spełnienia.
Kibice przygotowali bufet, czym chata bogata – czyli co przyniesie mama i tata. Boiska były świetnie przygotowane, równa gęsta trawa, piękna pogoda, jak na zamówienie, nic tylko grać.

Trener Michał zabrał ze sobą 13 zawodników na tę rundę i dzięki temu mógł dysponować dwoma składami, gotowymi na szybkie zmiany rotacyjne. Dzięki temu na boisku mogliśmy zobaczyć w dobrej formie i z uśmiechem na twarzy następujących młodych piłkarzy Pogoni Szczecin: Szymon H, Adam, Gustaw, Tymon, Paul, Kacper, Szymon S, Wiktor, Anatol, Leon, Bartosz, Krzysztof, Jan.
Na boiskach mogliśmy zobaczyć sześć drużyn, zatem każdy zespół miał szansę zagrać 5 meczów. Niestety Getbol Podjuchy nie dojechali na czas i ominęli pierwszy swój mecz z Dumą Pomorza. W zamian nasi chłopcy zagrali grę kontrolną pomiędzy sobą i w ten sposób przygotowali się na pojedynek z pierwszym rywalem – LFA.
Drużyna LFA jest złożona z samych dziewczynek.

Przewyższały naszych chłopców wzrostem i siłą. Umiejętności, determinacja i szczęście było jednak po naszej stronie. Obu zespołom nie można odmówić charakteru, zadziorności i walki o każdą piłkę, nie brakowało pięknych bramek, wspaniałych asyst, dynamicznej gry na styku, a nawet faul, radości, smutku, sportowej złości i łez.
Emocje udzieliły się nie tylko dzieciom, ale także kibicującym im rodzicom i trenerom. Było wszystko to, za co kocha się piłkę nożną. Wynik to sprawa drugorzędna w tym wieku, ale jednak dzieci doskonale potrafią kontrolować ten aspekt sportowej rywalizacji, zatem nie pozostaje mi nic innego jak dodać, że mali Portowcy wygrali 4:0 z dziewczynkami z akademii LFA.
W drugim meczu pomimo kilku dogodnych okazji do strzelenia gola Pogoń przegrała z Salosem II Szczecin 0:2, następnie nasza drużyna pokonała Salos III aż 7:0 i na koniec zwycięstwo z Żakami Szczecin 4:1.
15 goli strzelonych w 4 meczach to świetny prognostyk na przyszłość i ogromna radość dla każdego ze strzelców pięknych bramek. A było na co popatrzeć.
Kto by pomyślał, że najmniejszy w zespole Paul strzeli dwa gole głową?

Nie ma rzeczy niemożliwych. Wydawało się, że wyższe dziewczyny z LFA i chłopcy z innych drużyn wykorzystają swój atut wzrostu i siły, miały swoje okazje, dobre strzały.
Jednak wspaniałymi paradami i grą na przedpolu popisywał się Tymon niczym legenda Pogoni, nasz olimpijczyk z Barcelony, Radosław Majdan za najlepszych lat.

Te parady i interwencje dodawały skrzydeł naszym Orlikom Młodszym i to jednak Krzysio poprowadził drużynę do zwycięstwa, popisując się skuteczną akcją w środku pola, okiwał trzy rywalki i następnie pięknym strzałem z lewej nogi posłał piłkę w długi róg bezradnej bramkarki.

To podłamało dziewczyny i nasi chłopcy „poczuli krew” i niczym rekiny rzucili się z jeszcze większą determinacją na przeciwnika, strzelając kolejne 3 bramki. A jedną z nich była szczególnej urody. Uderzenie Szymona H. było jak te w wygranym meczu z ZSRR w 1957 roku, może tym razem nie złamał poprzeczki jak Gerard Cieślik, ale tak huknął, że aż przedziurawił siatkę w bramce. Ten strzał przejdzie zatem jako legenda i będziemy go jeszcze długo wspominać.

Gole w meczach strzelali także wszyscy pozostali chłopcy, jak również asystowali sobie wzajemnie. Pięknymi rajdami na lewym skrzydle popisywał się Wiktor, wychodził spod pressingu jak w filmikach szkoleniowych.

Na prawym skrzydle mężnie walczył i wyprzedzał rywali Tolek.

W obronie i w środku pomocy zawsze odważnie i rozważnie, bardzo solidnie, z świetnym przeglądem pola: Leon i Szymon S.


Lisem pola karnego był też Gustaw, miał wyczucie miejsca i czasu, wbijając piłę do siatki.

Szczególnej urody były rulety i akcje zaczepne Kacpra.

No i nie można zapominać o krzyżakowej kiwce młodego De Jonga – czyli Janka, który również dał swój koncert gry w środku pola.

Mocnym punktem w drużynie był też Adam, który nie dał się przepchnąć, walczył, biegał, mocno trzymał się na nogach i zaliczył kluczowe podania otwierające okazje bramkowe.

Zmiennikiem Tymona na bramce był Bartek, który ratował drużynę kilkukrotnie po szybkich kontrach rywali, przyjmował na siebie mocne strzały, broniąc skutecznie dostępu do bramki w sytuacjach sam na sam.

Swoją drużynę z trybun wspierał także kontuzjowany Olek.
Zatem był to bardzo udany występ naszych chłopców, każdy z uśmiechem wrócił do domu.

Można u chłopców zauważyć olbrzymią chęć do gry, spore już umiejętności jak na ich wiek. Mają energie i serce do walki w każdej akcji. Po paru godzinach odpoczynku, zjedzeniu obiadu chłopcy wraz z ojcami wybrali się jeszcze na dodatkową grę na boisku orlik. Widać u chłopców duży postęp i radość z gry.
Świetne podejście obecnych trenerów: Michała i Filipa do naszych chłopców owocuje radosną grą „na tak” naszych małych piłkarzy. Oby tak dalej.

Patrząc na to, z jaką pasją, radością i zaangażowaniem grają nasi chłopcy, nie ma się wątpliwości, że piłka nożna jest ich religią, a Szczecin jest ich życiem. Chciałoby się widzieć taki charakter u naszych dorosłych piłkarzy w meczach domowych i wyjazdowych.

Chłopcy wkrótce zagrają kolejne mecze w ramach cyklu Pierwsza Piłka.
Zatem zapraszam na kolejne relacje.
fot. Emilia Zapart
Szczerze mówiąc 9-10 latki to już nie są małe dzieci. Gdy mieli po 5-6 lat to zgodziłbym się, że wynik nie miał dla nich żadnego znaczenia a liczyła się tylko frajda z biegania za piłką. Warto przyjść na mecze tych chłopaków i samemu przekonać się jak walczą i liczą strzelone gole i jaką z tego mają radochę, gdy widzą, że udanie zrewanżowali się za poprzednie mecze, gdy przegrywali z tymi samymi zespołami / zawodnikami. Zatem nie ma co udawać, że wynik się nie liczy kiedy liczy się dla nich i to bardzo. Wyzwala to w nich dodatkową energie.
Rodzice cieszą się ich grą, zaangażowaniem i oczywiście także strzelonymi golami, asystami i pięknymi, skutecznymi akcjami w obronie. W szkole dzieci też są oceniane od pierwszej klasy, itd. W Akademii liczą się gole, wyniki, turnieje. Ten sam wiek. Nie widzę powodu dla którego inne zasady miałby obowiązywać na zapleczu Akademii.
Tylko po co te wyniki? To piłka dziecięca. W tym roczniku nawet nie jest to drugorzędne tylko nie istotne. Rodzice sie bardziej buduja w tym niz młodzi piłkarze. Super ze pograne ale wyniki to schować bo to zupełnie niepotrzebne!!