Od Apelu do Apelu – taki nasz los, Portowy Przyjacielu!
Równo rok temu rozpocząłem swoją przygodę z pisaniem o Pogoni i dla Pogoni.
To był ten moment, gdy nasi piłkarze przegrali w niechlubnym stylu finał Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Wtedy przerwałem swój pobyt w górach. Jednego dnia zrobiłem ponad 1000 km, aby móc cieszyć się z pierwszego trofeum z Portowcami. Wyszło tak, że z wielkim smutkiem wraz z żoną i synkiem wróciliśmy z niczym innym, jak tylko z wielką irytacją i przygnębieniem, która potem przerodziła się w złość, a jej ujście udało się przerobić pozytywnie w napisanie apelu, co następnie otworzyło drzwi do Portowej Dumy.
https://portowaduma.pl/klub/apel-od-kibica/
Cóż to były wtedy za emocje. Zapamiętam je na zawsze. Są tak mocne do dziś, że tego nie da się zapomnieć.

Dziś znów jest ten moment, gdy pojawiają się wielkie emocje po przegranym finale. Tym razem z Legią.
Tyle że są to zupełnie inne odczucia. W wyniku osłabienia zespołu, braku wzmocnień, huśtawki nastrojów związanych ze zmianami właścicieli klubu, walki o gruby szmal i procenty aż do ostatniej minuty tuż przed ogłoszeniem bankructwa klubu, sposobu i ceny sprzedaży biletów na wielki finał. To wszystko odsunęło w cień, że drużyna trenera Roberta Kolendowicza zwyczajnie doszła do ściany. Prawdopodobnie do maksimum swoich możliwości i tylko stuprocentowa skuteczność wraz ze 100-procentową koncentracją mogłaby pozwolić na spełnienie marzeń kilku pokoleń szczecinian czekających na pierwsze, męskie trofeum.

Zatem pomimo tego, że piłkarzom brakło koncentracji i, pomimo że Legia była bardziej skuteczna, to jednak jestem dumny z tej drużyny i z tego, w jaki sposób doszła do finału i w nim się pokazała z charakterem, walcząc tym razem do ostatniej sekundy meczu, co zostało udokumentowane zdobyciem trzeciej bramki, tuż przed samym zakończeniem gry.
W nowym sezonie to ma być już nowa drużyna. Wzmocniona do poziomu mistrzowskiego.
Trzymamy kciuki za Alexa i Tana, aby letnie okienko transferowe zaowocowało mistrzowskim składem w sezonie 2025/2026. Tym bardziej że wtedy 5 polskich drużyn zagra w pucharach, a dwie z nich zagrają w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
Zanim do tego dojdzie mamy jeszcze w tym sezonie 4 starcia ligowe i realną walkę o brązowy medal Mistrzostw Polski. Trzy punkty straty do trzeciej Jagiellonii Białystok, której pozostały już tylko 3 mecze, w tym z nami bezpośredni pojedynek, w ostatniej kolejce na Podlasiu.
Ten sezon zatem jeszcze się nie skończył. On dopiero wchodzi na najwyższy poziom sportowych i kibicowskich emocji. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby poziom adrenaliny już nam opadł.
Do góry uszy bracie! Tu się tworzy historia. Tu będzie jeszcze bardzo gorąco do ostatniej sekundy, ostatniego meczu, w ostatniej serii gier w Białymstoku.

Czeka nas przynajmniej 360 minut podmorskiej podróży niezatapialnym okrętem podwodnym o napędzie atomowym, który musi stoczyć cztery zwycięskie boje.
Najpierw trzeba będzie wybrać się ponownie na Mazowsze i znaleźć sposób na ,,Chytrą Babę z Radomia”, która wspiera Radomiaka. Później z naszym napędem atomowym musimy być szybsi od Motoru z Lublina, który się przejechał po nas na jesieni. Jednak nasz niezłomny charakter teraz to odmieni.
Po szczecińskim wyścigu z Motorem czeka nas bitwa morska na naszym akwenie o miano Dumy Pomorza z Lechią Gdańsk, która na tę chwilę nie uzyskała jeszcze licencji na grę w PKO BP Ekstraklasie w przyszłych rozgrywkach. Piłkarsko jest już blisko utrzymania, ale my jej w tym nie pomożemy.
I na koniec Creme de la creme.
Duma Pomorza zmierzy się z Dumą Podlasia*, a może z Babą Jagą* lub Duchem Puszczy*
*niepotrzebne skreślić
Pogoń Babę Jagę – był taki hymn przygotowany na finał Pucharu Polski w Bydgoszczy. Wtedy też nie udało się, ale wtedy przy wydatnej przeszkodzie w postaci nieuczciwego sędziowania. Niech teraz Chorzy na Odrę zarażą rywali i to my cieszmy się na koniec sezonu naszym świętem.
https://www.youtube.com/watch?v=b_hndsyaHwk
Teraz mamy Kamila Grosickiego po swojej stronie, który będzie miał okazję wyładować wszystkie, swoje, piłkarskie złości pakując piłkę do siatki drużyny z Podlasia.

Nie mam nic przeciwko, aby tak się właśnie stało i w drodze powrotnej niech nasi piłkarze i kibice już wtedy na wesoło zmierzą się z Duchem Puszczy i stworzą nową, zwycięską pieśń, że nie straszna nam jest Baba Jaga…
Jagiellonia natomiast najpierw wyjeżdża do Częstochowy i to może być dla niej nie tylko duchowe przeżycie, bo Medaliki korespondencyjnie walczą o Majstra z Lechem. Zatem pod Jasną Górą miłosierdzia nie będzie. Tylko twarde i strome skały z wyżyny krakowsko-częstochowskiej, ze wskazaniem na Raków, z którym my wygraliśmy po wielkim boju Portowców.

Po tym ciężkim boju Jaga jedzie na południowy zachód, zmierzyć się ze wciąż wojującym wojskiem wrocławskim Śląskiem, który musi wygrać każdy mecz, by móc realnie marzyć o utrzymaniu się w elicie. I na zakończenie oczywiście Jaga zagra u siebie z nami.
Wydaje się, że mamy łatwiejszych rywali od Jagiellonii. Aktualnie mamy 3 punkty straty, ale jeden pojedynek więcej do rozegrania. Bilans bramkowy ogólny jest dla nas korzystny. Mamy 5 goli straconych mniej od rywali. W starciu bezpośrednim w Szczecinie był remis 1:1. W przypadku wyrównanego bilansu punktów i wyników meczów bezpośrednich zadecydują wtedy właśnie bramki z ogólnego bilansu ligowego.
Może tak się wydarzyć, że zanim pojedziemy do Białegostoku, to zdążymy wyprzedzić już Jagiellonię w lidze i wystarczy nam remis na wyjeździe, aby zdobyć brązowy medal i prawo do gry w Lidze Konferencji Europy.

Legia już puchary ma zagwarantowane. Zatem najwięcej emocji wzbudzać będą korespondencyjne pojedynki Rakowa z Lechem i Pogoni z Jagiellonią. Co prawda stołeczna drużyna jeszcze może dołączyć się do walki o pudło, mając 3 punkty straty do nas i gorszy bilans meczów bezpośrednich, o ile Pogoń i Jaga zgubią punkty. Jednak musiałaby pokonać kolejno: Widzew, Lecha, Cracovię i Stal. Scenariusz mało prawdopodobny, jednak matematycznie wciąż możliwy.

Kibicu Pogoni!
Tu się jeszcze będzie dużo działo!
Trener Kolendowicz poukłada Pogoń z tych klocków, jakie ma i jeszcze gwarantuje nam emocje!

Był smutek, drżenie głosu, ale jak mężczyzna płacze, to musi być święto!
I będzie to nasze święto – 24 maja, około 19:30, po zakończonym meczu w Białymstoku!
Narodowy Dzień Brata niech stanie się dniem brata po granatowo-bordowym szalu i my w to wierzymy, że tak właśnie się stanie i niech pomogą nam w tym Niebiosa.
Po nocy przychodzi dzień!
https://www.youtube.com/watch?v=wT_ObQMSs3U
Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko przygotować się do boju o medal i puchary. Wszystko jeszcze jest zależne tylko od nas. Nie musimy oglądać się na rywali. 4 mecze i 4 zwycięstwa.
Na 44-lecie Roberta Kolendowicza.

My jako 12 zawodnik musimy pomóc w tym, aby Pogoń zdobyła 12 punktów do końca sezonu.
Rycerze Wiosny to My!
Wygrajmy Razem!
Do Boju MKS!
Zdjęcia: Marcin Zapart, Portowa Duma i Pogoń Szczecin SA
Marcin.
Jestem pełna podziwu dla Ciebie.
Wyrazy szacunku.
Za wiarę . Za moc , którą się tu dzielisz.
I za to jak pragniesz sukcesu .
Niech Twoje słowo ciałem się stanie.
Pozdrawiam.
Kasiu dziękuję. To się musi spełnić. Przecież tam jest taka sportowa złość, że choćby sił brakowało, to znajdą dodatkowy napęd, będzie trzeba to z wątroby dadzą, oby tylko bez kontuzji, kolejnych kartek i niepotrzebnych błędów. Do boju Panowie!