O co jest ta w Białymstoku gra?
Wszyscy wiemy, że Portowcy walczą jutro o trzecie miejsce w tabeli, brązowy medal Mistrzostw Polski i o grę w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy.
Trener Robert Kolendowicz, chociaż potrafi świetnie operować językiem polskim i kwieciście odpowiadać na pytania dziennikarzy, to mimo że śmiało mógłby swoimi wypowiedziami zaprezentować się lepiej niż nie jeden z polityków, a jednak nie chce pójść tą drogą, by nam opowiedzieć miłą bajeczkę, że jutro na pewno wygramy, choć można byłoby dodać to magiczne zaklęcie, czy też żart z nas (a może z mas) wszystkich, że ,,A co szkodzi obiecać…”.
To może inaczej. A co szkodzi wygrać jutro w Białymstoku?
Nam, kibicom z granatowo-bordowymi sercami zupełnie nic. Ba, dla klubu to przecież tylko radość, splendor, błysk fleszy i grube miliony do podniesienia z europejskich boisk.
Jagiellonia i Legia świetnie spisując się w europejskich rozgrywkach, docierając do ćwierćfinału LKE, przytuliły blisko 50 mln zł. Do tego rosnąca wartość piłkarzy, rozpoznawalność marki i otwieranie się szerszej gamie zawodników oraz biznesmenów chcących brać udział w ich projekcie na przyszłość, która dziś może jeszcze nie być mierzalna, ale z pewnością będzie skutkować pozytywnie w najbliższych tygodniach i miesiącach, kiedy to zapadać będą decyzje na kolejny sezon.
Dla nas ewentualne, jutrzejsze zwycięstwo, może oznaczać większą chęć pozostania w drużynie naszego snajpera, speca od zadawania bólu, złotego strzelca PKO BP Ekstraklasy, greckiego Boga, kochanego w Szczecinie – ”Kulu”.
W przypadku porażki nasz snajper może mieć propozycje nie do odrzucenia i transfer do zagranicznego klubu, który już ma zagwarantowane puchary, gdzie mógłby dalej sprawdzać się na jeszcze wyższym poziomie sportowym, ale też i finansowym.
Pewnie nie można liczyć nawet na połowę tego, co Legia i Jaga ugrały w tym sezonie, bo startując z najniższego pułapu podium i posiadając niski ranking klubowy UEFA, możemy natrafić na drużyny z dużo lepszym rankingiem oraz umiejętnościami piłkarskimi, przewyższającymi naszych piłkarzy. Zatem dotarcie do fazy ligowej LKE byłoby cudownym scenariuszem z naszych marzeń. Jednak nie takie rzeczy w futbolu już widziano. Zresztą w podobnej sytuacji były polskie kluby w ostatnich latach i mozolnie budowały swoje rankingi oraz moc w europejskich rozgrywkach.
Niezależnie od jutrzejszego wyniku nowy właściciel Pogoni – Alex Haditaghi, zapowiedział budowę silnego klubu, walczącego o mistrzostwo kraju. Czy to tylko obiecanki?
Mam nadzieję, że nie. Do tej pory Alex wywiązuje się ze wszystkich zapowiedzi. Spłaca zadłużenie, zaczynał od tych największych wobec tzw. ,,Przyjaciół” Pogoni, którzy uniemożliwili mu zawarcie transakcji zakupu akcji klubu w okresie przełomu 2024/2025, wtedy gdy można było dokonywać wzmocnień składu pierwszej drużyny, aby móc realnie walczyć z silniejszą kadrowo Legią Warszawa w przegranym finale Pucharu Polski.
Teraz mamy okazję zmierzyć się z Jagiellonią Białystok, która jest ostatnio w słabszej dyspozycji. Bilety na jutrzejszy mecz rozeszły się błyskawicznie. Zatem będzie pełen stadion, a także spora, bo licząca około tysiąca osób, grupa kibiców ze Szczecina i okolic.
Piłkarze gospodarzy wydaje się, że odczuwają już skutki długiego sezonu. Wliczając wszystkie mecze rozegrane w tym sezonie zarówno w lidze, Pucharze Polski i LKE razem, daje to już 55 pojedynków w głowach i nogach zawodników z Podlasia. Pozostał jeszcze jeden – z nami.

Pogoń natomiast z Jagiellonią rozegra swój 40 mecz w obecnych rozgrywkach, przy znacznie krótszej ławce rezerwowych. Zwłaszcza na wiosnę, ale pomimo tego Duma Pomorza zapracowała sobie na miano Rycerzy Wiosny.


Obie drużyny, które jutro zmierzą się ze sobą, potrafią grać ofensywnie, dużo strzelają i lubią prowadzić grę. Jaga najprawdopodobniej zagra bez swojego, kontuzjowanego reprezentanta kraju, kapitana, pomocnika, Tarasa Romanczuka oraz obrońcy Michala Sacka, a także napastnika Lamina Diaby-Fatigi.
Pogoń wystąpi na pewno bez wykartkowanego Adriana Przyborka i bardzo wątpliwy jest udział w tej rywalizacji Mariusza Malca, który dopiero powoli wraca do gry po długim rozbracie z grą na najwyższym poziomie. Na całe szczęście wracają do składu Leo Borges i Marcel Wędrychowski, a oni mogą mieć ważny udział w finale tego sezonu.
Jaga ostatnio gra w kratkę. W pięciu poprzedzających starciach zdobyli zaledwie 5 punktów, przegrywając z Koroną i Zagłębiem oraz remisując ze Śląskiem i Górnikiem. Odnieśli natomiast ważne zwycięstwo po dwóch rzutach karnych, z grającym w dziesiątkę Rakowem.
Pogoń pokonała Raków, który także grał wtedy w osłabieniu oraz Puszczę i Motor, ale również zanotowała remis z Lechią i porażkę z Radomiakiem, która odebrała nam szansę na inny układ tabeli.

Jeśli Duma Pomorza poprawi grę obronną, bo w ostatnich meczach traci gole hurtowo, to będzie można wierzyć w końcowy sukces na Podlasiu, mając świetnie usposobionego do gry ofensywnej najlepszego strzelca ”Kulu” i jego równie świetnego asystenta ”Grosika”, który obiecał, że zespół pojedzie na wschodnią rubież Polski jak na wojnę.
Wracając znów do parafrazowania polskich polityków, chciałoby się rzec: Pogoń albo śmierć!
Pamiętamy jednak, że tego typu hasła nie pomagają za wiele i dlatego trzeba uczciwie zaznaczyć, że Portowcy w tym sezonie już wywalczyli więcej punktów niż rok temu, choć grali znacznie krótszym składem i wielu młodych piłkarzy, dopiero w tym roku wchodząc z ławki, zdobywało swoje doświadczenie i oby to zaprocentowało w kolejnym sezonie.
Na nowe rozgrywki zapowiadane są mocne transfery wznoszące zespół na wyższy poziom sportowy. Zatem najprawdopodobniej tym meczem kilku piłkarzy pożegna się ze Szczecinem. Rozmowy o przedłużeniu kontraktów co prawda jakieś już trwają w międzyczasie, ale należy spodziewać się wielkich zmian wraz z kolejnym sezonem.
Przypominam także, że po zakończeniu rozgrywek 2025/2026 aż 5 polskich drużyn zagra w Europie.
Pogoń z pewnością chce skorzystać z tego dobrodziejstwa, wypracowanego sumiennie przez 5 lat z rzędu dobrych występów w pucharach polskich drużyn.

Nawet w niewielkim procencie także Duma Pomorza dołożyła się do budowy mocniejszej pozycji polskiej piłki w Europie. Jednak zdecydowanie to Legia, Lech, Jagiellonia oraz Raków dołożyły najwięcej potu i sukcesów w rozgrywkach pucharowych.

Gra w Europie i o czołowe miejsca w lidze zatem się opłaca i warto, aby nasi piłkarze jutro, o godzinie 17:30, wznieśli się na swoje wyżyny, zagrali mecz bezbłędnie, najlepiej na zero z tyłu, a przy okazji wrzucili coś do sieci Jadze. Stać ich na to!
Trener i kapitan obiecali walkę do ostatniego gwizdka. Alex obiecał silną Pogoń w nowym sezonie. Obyśmy tylko potem nie musieli tych, niespełnionych obietnic, skorelować z bieżącą polityką, bo my już w Pogoni mamy nowego szefa, a Naród czekając na wyłonienie się lidera, ma okazje usłyszeć, że cóż szkodzi obiecać…
Nie chcemy faktycznie obiecanek cacanek. Chcemy walki i zwycięstwa.
Trzy punkty dla Pogoni Szczecin! Nic więcej!
Brązowy medal, Europejskie Puchary, ”Kulu” najlepszym strzelcem, a Grosik asystentem!
To jest możliwe!
Do boju MKS!
Tabele: 90minut.pl oraz Flashscore.pl
Komentarze
O co jest ta w Białymstoku gra? — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>