Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził…
Po dwóch porażkach z rzędu Pogoń pojechała do stolicy oszukać przeznaczenie. Tylko niepoprawni optymiści w granatowo-bordowych barwach oczekiwali kolejnego cudu w meczu PKO BP Ekstraklasy w wykonaniu Portowców.
Styl grania drużyny, dziurawa obrona i pięć porażek po dziewięciu kolejkach nie dawały nadziei na nic więcej, jak tylko w najlepszym wypadku na niską przegraną w Warszawie. Z Legią, która szykuje się w przyszłym tygodniu na rozpoczęcie zmagań w Lidze Konferencji Europy i będzie dla Polski walczyć wraz z trzema innymi polskimi drużynami o automatyczny udział Mistrza Polski w Lidze Mistrzów od sezonu 2026/2027.
Niestety oszukać przeznaczenia nie udało się Portowcom i zanotowali trzecią porażkę z rzędu.

Na całe szczęście wielkiego wstydu nie było na Mazowszu. Duma Pomorza przegrała tylko 0:1 i znalazła się na trzynastej pozycji w tabeli, co aktualnie oznacza, że będzie w strefie zasięgu pomiędzy 8 a 17, z zaznaczeniem, że raczej bliżej nam do pozycji spadkowej niż środka tabeli.
Legia jest szósta z 15 punktami i jednym meczem zaległym do rozegrania. Śmiało może patrzeć na górne pozycje w tabeli, wraz z Lechem, Jagiellonią, a także Rakowem, który odbił się od strefy spadkowej i ma chęci na znacznie więcej.
Wspomniałem wcześniej, że mamy dziurawą obronę – już 19 goli straconych. Do dzisiejszej porażki, a na pewno do straconego gola przyczynił się Juwara, który sfaulował w polu karnym. W sposób nieodpowiedzialny podstawił nogę Legioniście. Pewnym egzekutorem jedenastki w 4. minucie został Rajović. Zatem już na początku spotkania Duńczyk rodem z Czarnogóry ustalił końcowy wynik.
Obie drużyny starały się zmienić rezultat gry. Jednak brakowało szczęścia i skuteczności jednym oraz drugim. Kibice Pogoni przed meczem zadawali pytania ,,Czy jedzie z nami kierowca?” i ,,Czy wiemy, dokąd zmierzamy?”. Pytania były zasadne, bo po porażce z Koroną w Kielcach pracę stracił pierwszy trener, Robert Kolendowicz. Jego obowiązki przejął tymczasowo Tomasz Grzegorczyk.
Wygląda na to, że ten szczecinianin także nie ma farta. Ani do robienia wyników z Portowcami, ani z wydłużeniem swoich nadziei na pozostanie na pozycji szkoleniowca pierwszego zespołu.
Na stadionie w Warszawie wraz z właścicielem klubu, Alexem Haditaghim, pojawił się najprawdopodobniej przyszły pierwszy szkoleniowiec Portowców – Thomas Thomasberg. To 50-letni Duńczyk, który zdobył Mistrza i Puchar Danii z zespołami FC Midtjylland oraz Randers FC.
Zatem dla Pogoni zapaliło się światełko w tunelu i oby nowy trener potrafił wydobyć to, co najlepsze z naszego gwiazdozbioru.
Trener Grzegorczyk szukał sposobu na Legię poprzez modyfikacje w składzie. Mieliśmy okazję zobaczyć od pierwszej minuty Husseina Aliego, Mora Ndiaye i Dimitriosa Keramitsisa, którzy zastąpili Loncara, Koutrisa oraz Biegańskiego.

Pogoń miała też więcej biegać, być aktywna, konsekwentna i odpowiedzialna. Trudno było liczyć na zero z tyłu, ale właśnie o takim scenariuszu marzył szkoleniowiec przed pierwszym gwizdkiem. By ustrzec się błędów własnych. To niestety nie powiodło się, choć trzeba przyznać, że do tej pory traciliśmy średnio 2 bramki w meczu. Tym razem tylko jedną. Jednak o jedną za dużo. Zwłaszcza, że znowu nie udało się pokonać bramkarza rywali.
Cieszy próba dokonania zmiany stylu gry poprzez dobór innych piłkarzy. Konkurencja zawsze motywuje do pracy na wyższych obrotach i miejmy nadzieję, że ten promyk nadziei w postaci przebiegniętych 110 km (o 6 km więcej niż w przegranym meczu z Lechią) oraz przyszła zmiana trenera, wyzwolą jeszcze więcej energii z naszych piłkarzy, aby zostawiali więcej potu na boisku. Jak za czasów Kosty Runjaica, kiedy to biegali średnio 120 km, zdobywając brązowe medale Mistrzostw Polski.
Z całą pewnością będziemy rozmawiać na te i inne tematy już z nowym trenerem na najbliższych konferencjach prasowych. Zatem pojawia się jakieś światełko w tunelu stadionu na Twardowskiego.

Pogoń musi być bardziej intensywna i zimą szczególnie popracować nad tym elementem rzemiosła piłkarskiego. Bo to właśnie wtedy ładuje się akumulatory i korzysta się przez kolejne miesiące, walcząc do końca sezonu o jak najlepszy rezultat. Wiosna może i musi być nasza.
W Warszawie gra Dumy Pomorza wyglądała tak, jakby nasi piłkarze zaczęli czytać poezję. Tylko, zamiast sięgnąć po ,,Bagnet na broń”, nasi chłopcy chyba poszli w Redutę Ordona – ,,Nam strzelać nie kazano” (goli). Bo strzały, które oddali Grosicki i Juwara były niecelne.
Do tej pory Juwara był zawsze jednym z tych członków drużyny, którego gwiazda świeciła bardzo mocno. Tym razem niestety nie dość, że przestrzelił w dwóch dobrych okazjach, to jeszcze przyczynił się do rzutu karnego, po którym padła jedyna bramka w dzisiejszym meczu.
Mecz nie porywał, piłkarze nie oczarowali publiczności, ale punkty zostały w Warszawie.
W kolejnym ligowym pojedynku Duma Pomorza zmierzy się z Piastem Gliwice (w piątek, 3 października, o godzinie 20:30, na Stadionie Miejskim im. Floriana Krygiera). Czy będzie to piątek, który zapamiętamy na długo? Tak, jak pisałem już wielokrotnie o Pogoni, nasz klub medialnie bryluje. Osiąga tam poziom mistrzowski, głównie dzięki platformie X, w której mocno udziela się właściciel Alex Haditaghi. Nie pozwala on na to, aby w Szczecinie było nudno.
Zatem nudy nie będzie także w najbliższy piątek, gdyż przed meczem i w przerwie popis swoich umiejętności wokalnych, a może bardziej artystycznych, będzie mógł nam zaoferować Skolim. Znany z tego, że nie obca mu jest ,,Temperatura” i z pewnością rozgrzeje swoim występem kibiców Pogoni Szczecin w jesienny, chłodny i późny wieczór na Twardowskiego.
Oby kibice po ostatnim gwizdku sędziego wracali w radosnych nastrojach. Nie tylko z podniesioną temperaturą w stopniach Skolima, ale przede wszystkim rozgrzani koncertową grą piłkarzy portowej drużyny pod wodzą nowego duńskiego trenera.
I tak oto Pogoń ma zacząć kraść punkty swoim rywalom i oby robiła to skuteczniej oraz bez wpadek sympatycznych rabusiów z duńskiego serialu ,,Gangu Olsena”.
Legia Warszawa 1:0 Pogoń Szczecin
Gol: Mileta Rajović 4′ (K)
Składy:
Legia: 1. Kacper Tobiasz – 7. Paweł Wszołek, 91. Kamil Piątkowski (51, 12. Radovan Pankov), 3. Steve Kapuadi, 13. Arkadiusz Reca – 99. Noah Weißhaupt (64, 11. Kacper Chodyna), 44. Damian Szymański, 67. Bartosz Kapustka, 22. Juergen Elitim (88, 8. Rafał Augustyniak), 77. Ermal Krasniqi (64, 82. Kacper Urbański) – 29. Mileta Rajović.
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru – 28. Linus Wahlqvist, 13. Dimitrios Keramítsis (74, 22. Danijel Lončar), 2. Marian Huja, 15. Hussein Ali (65, 32. Leonárdo Koútris) – 7. Musa Juwara (87, 35. Maciej Wojciechowski), 19. Mor Ndiaye (87, 18. Paul Mukairu), 90. Sam Greenwood, 10. Adrian Przyborek (65, 8. Fredrik Ulvestad), 11. Kamil Grosicki – 9. Rajmund Molnár.
Żółte kartki: Piątkowski, Reca – Ndiaye, Huja, Greenwood.
Sędziował: Wojciech Myć (Włodawa).
Widzów: 25 127.
Zdjęcia: Pogoń 24.info
No my się nie łudziliśmy np.🤣🤣🤣.
Ale Tobie się dziwię , że wybrałeś to widowisko od tego z udziałem Twojego syna. Tam szkoda czasu. Tu krew, pot i łzy…..
Czasem coś nie wyjdzie , ale widać pasję i chęć.
Żałuj , że Cię nie było.
A co do meczu….brak słów, ręce opadają.
W zasadzie wypunktowałeś wszystko należycie…
Po tym meczu oglądałam dwa inne….
Jeden z udziałem Barcelony drugi Inter- Napoli.
Dlaczego u nas tak to nie wygląda.?
I niby wszystko jest, a nic z tego nie wynika.
Dobrej nocy , z podziwem dla Twojej wiary w ten zespół.
I tu Ciebie Kasiu zaskoczę. Byłem na turnieju Pierwsza Piłka, jednak za płotem, gdyż nie pozwolono nam być bliżej i pewnie nie zobaczyliśmy się przez to. Mecz Pogoni widziałem jakieś ostatnie 20 minut w domu i kilka minut na telefonie. I tak za dużo powiem szczerze. Niestety nic ciekawego. Lepiej było oglądać występy naszych smerfów. Miłej nocki.
No my się nie łudziliśmy np.🤣🤣🤣.
Ale Tobie się dziwię , że wybrałeś to widowisko od tego z udziałem Twojego syna. Tam szkoda czasu. Tu krew, pot i łzy…..
Czasem coś nie wyjdzie , ale widać pasję i chęć.
Żałuj , że Cię nie było.
A co do meczu….brak słów, ręce opadają.
W zasadzie wypunktowałeś wszystko należycie…
Po tym meczu oglądałam dwa inne….
Jeden z udziałem Barcelony drugi Inter- Napoli.
Dlaczego u nas tak to nie wygląda.?
I niby wszystko jest, a nic z tego nie wynika.
Dobrej nocy , z podziwem dla Twojej wiary w ten zespół.