Naiwne Pogoni granie i od Lechii bolesne lanie
W piękne, słoneczne, niedzielne popołudnie, Duma Pomorza ze Szczecina chciała dostarczyć optymizmu i radości swoim kibicom, właścicielowi, prezesowi, a także nowemu trenerowi tymczasowemu, Tomaszowi Grzegorczykowi, którego zespół w meczu z Lechią Gdańsk miał pokazać odwagę, determinację i chęci na zwycięstwo w 9. kolejce PKO BP Ekstraklasy.
Aby to się mogło powieść, nasza drużyna miała zagrać skutecznie w ataku, czyli dużo lepiej niż w poprzednim starciu z Koroną w Kielcach, gdzie naszym piłkarzom pomimo wielu bardzo dobrych okazji nie udało się zdobyć nie tylko nawet jednego punktu, ale także nie strzelili choćby jednej bramki.
A Portowcy przecież mają argumenty do gry na tak. Podobnie z resztą jak Lechia Gdańsk, która, choć była ostatnia w tabeli przed tą serią gier, to miała już zdobytych 14 goli na koncie, należąc do najbardziej skutecznych drużyn w naszej lidze. Biało-zieloni tracą też przy tym najwięcej goli, bo aż 19. W poprzednim pojedynku obu drużyn w Szczecinie zapadł remis 3:3.
Zatem biorąc wszystko to pod uwagę, kibice, wybierając się tłumnie na Twardowskiego, spodziewali się festiwalu goli i szczęśliwego zakończenia meczu w wykonaniu granatowo-bordowych.

Kibice wracający do domu z pewnością nie mogą odmówić jednego po tym meczu. W Szczecinie nudy nie ma ani na X, czy też innych mediach społecznościowych i tak samo na boisku piłkarskim. Obie drużyny zapewniły doskonałe widowisko, pełne emocji, dramatu, zmieniających się sytuacji boiskowych wraz z wynikiem.
Jedyne co się nie zgadza dla szczecinian to wynik końcowy spotkania, gdyż gospodarze ulegli gościom 3:4. Choć to Portowcy dwukrotnie wychodzili na prowadzenie w tej rywalizacji. Jednak naiwne, nieodpowiedzialne granie wraz z brakami kondycyjnymi w połączeniu z indywidualnymi błędami w grze obronnej zepsuły nastroje sympatykom Pogoni Szczecin.
Trzeba jasno podkreślić, że tak nie można grać w PKO BP Ekstraklasie, bo to skończy się spadkiem do 1. Ligi. Już zdążyliśmy przywyknąć, że nasza lewa obrona to nasza pięta achillesowa i wszystkie drużyny próbują atakować nią jak najczęściej by maksymalizować szanse na powodzenie.
W sytuacji kiedy Leo Borges jest kontuzjowany, naszym nominalnym lewym obrońcą jest Leonardo Koutris, który niestety jest w słabej formie, a do tego nie ma wsparcia w postaci Kamila Grosickiego. Nasi defensywni pomocnicy również nie potrafią efektywnie wspomóc Koutrisa, a tam skrzydłowi rywali robią dużo wiatru, z którego potem padają gole.
Do tego słabego poziomu dopasował się także Loncar, z którym ofensywnie grający piłkarze Lechii robili, co chcieli. Wyprzedzali i ośmieszali, dziurawiąc obronę, nogi i siatkę Pogoni.
Intensywność biegania też nie daje nam żadnych nadziei, bo przegrywamy mecz także i w tym aspekcie. 104 do 108 km dla drużyny z Gdańska.
Widać zatem, że to gdańszczanom bardziej zależało na zwycięstwie aniżeli naszym piłkarzom. Tu przychodzi smutna konstatacja, że przygotowanie kondycyjne do sezonu było dalekie do ideału. Tak samo, jak i czas dokooptowania nowych piłkarzy do drużyny już po okresie przygotowawczym. Można zauważyć, że zawodnicy są na różnych etapach i poziomach przygotowania do intensywnego biegania.
A patrząc na ten temat szerzej, także na piłkarzy, którzy z Dumy Pomorza odeszli w ostatnich tygodniach i miesiącach, żaden z kilkunastu poza Koulourisem nie prezentuje wysokiej formy i zdecydowana większość z nich dostaje tylko końcowe minuty do grania, wchodząc z ławki rezerwowych.
Zatem letnie przygotowanie fizyczne do sezonu to jakieś nieporozumienie. Wygląda na to, że trzeba będzie przeczekać do zimy i wtedy na obozie zastosować intensywny program budowy formy na rundę wiosenną.
Aktualnie minęliśmy już ¼ sezonu, notując 3 zwycięstwa, 1 remis i aż 5 porażek.
W większości meczów przegraliśmy je nie tylko nieskutecznością, ale przede wszystkim niezadowalającym poziomem intensywności, a w naszej lidze bez wybiegania nie da się zdobywać punktów.
Trzeba mocno zastanowić się, czy warto łudzić się, że Pozo coś wniesie do gry z ławki, kiedy pozoruje on powrót za piłką po jej stracie pod bramką przeciwnika. Gdy się wchodzi na 20-30 minut, trzeba z siebie dać absolutnie siódme poty, aby udowodnić swoją przydatność do grania w zespole.
Niestety po raz kolejny widać u Hiszpana brak odpowiedzialności za wynik i chęci pomocy w grze defensywnej. Moim zdaniem to niedopuszczalne, gdy zawodnik wchodzący z ławki, zwyczajnie pozoruje trucht, nie biegnie sprintem za akcją, aby dać wsparcie kolegom z obrony.
Może tymczasowa zsyłka Pozo do rezerw włączyłaby piłkarzowi właściwe obroty do grania dla drużyny, bo jak do tej pory, korzyści z gry Pozo nie ma.
Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć, że choć mamy kilku zawodników na pozycji 6-8 do rywalizacji, to niestety trudno jest znaleźć idealny balans pomiędzy atakiem i obroną, a to właśnie zawodnicy na tych pozycjach mają regulować tempo i kierunek gry zespołu.
Być może Alex Haditaghi będzie musiał przemyśleć raz jeszcze, czy aby na pewno z tym składem mamy pójść w kolejne bitwy, aby wygrać wojnę o Europę. Na razie nie wygląda na to, że ma rację. Ewidentnie brakuje doświadczonego generała środka pola, który byłby w wysokiej formie i zaprowadziłby spokój, rozwagę i balans pomiędzy ofensywą i defensywą.
Tak samo konieczny jest jeszcze jeden środkowy obrońca, bo na tę chwilę nie mamy wartościowych zmienników dla będącego w słabszej dyspozycji Loncara. Przypominam, że tydzień temu Keramitsis w meczu rezerw też wypadł źle, dostając jeszcze czerwoną kartkę, za faul w polu karnym.
Póki Mistrz Świata, Mistrz Anglii oraz Mistrz Francji w jednej osobie, Benji Mendy, nie jest gotowy fizycznie do gry na 90 minut na lewej obronie, może warto Koutrisa zamienić na Lisa. A Wahlqvista przesunąć na środkowego obrońcę za Loncara, zwalniając prawą obronę dla Husseina Aliego. Nowo pozyskanego zawodnika z ligi holenderskiej.
Trzeba szukać takich rozwiązań, by dać sobie nadzieję na lepsze jutro, bo w obronie aktualnie jest dramat. Tracimy za dużo goli. Już 18 straconych – to trzeci najgorszy wynik w naszej lidze. Tracimy 4 bramki od ostatniej drużyny w tabeli.
W działaniach ofensywnych wyglądamy efektownie. Dużo tworzymy sytuacji, jednak z efektywnością nie jest idealnie. Mamy jakościowych piłkarzy: Grosicki, Juwara, Molnar, Greenwood, Przyborek. Powinni dać jednak więcej konkretów. Ubezpieczają ich w środku Ulvestad i Biegański, lecz i tu za dużo dziur robią nam rywale w środku pola.
Nie gramy kompaktowo. Wciąż za duże przestrzenie są pomiędzy formacjami. Nie pomagają też błędy indywidualne, po których rywale punktują nas skutecznie.
Zatem problemów do naprawienia jest wiele i tym bardziej potrzebny jest trener z charyzmą, pokroju Stanisława Czerczesowa, który mając autorytet i silną rękę, a przy tym olbrzymią wiedzę i wyczucie sytuacji, potrafi wejść w temat, zdiagnozować sytuacje i wprowadzić reżim, dzięki któremu w krótkim czasie można pobudzić drużynę do gry na wyższych obrotach, a przy tym nadać właściwego kierunku każdemu piłkarzowi. Tak, aby z tego wyszła zespołowość i punkty potrzebne nam jak rybie woda.
Z rzeczy na plus to na pewno piękna bramka Molnara zdobyta nożycami.

Pierwsze legalne trafienie Juwary.

I wykorzystany rzut karny przez Ulvestada, podyktowany za faul na Mukairu w doliczonym czasie gry.

Polecam obejrzenie skrótu, gdzie doskonale można zobaczyć błędy indywidualne Loncara i Koutrisa, a także wszystkie gole z tego spotkania, jak inne najlepsze akcje meczu.
https://pogonszczecin.pl/w/zobacz-skrót-meczu-z-lechią
Pogoń wytrzymała tempo gry tylko do 70. minuty. Potem było gorzej i Lechia wypunktowała gospodarzy ich słabościami.
Pogoń Szczecin 3:4 Lechia Gdańsk
Gole: Rajmund Molnár 24′, Musa Juwara 40′, Fredrik Ulvestad 90′ (K) – Camilo Mena 29′, Iwan Żelizko 53′, Danijel Lončar 77′ (GS), Kacper Sezonienko 90′
Składy:
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru – 28. Linus Wahlqvist, 22. Danijel Lončar, 2. Marian Huja, 32. Leonárdo Koútris (82, 15. Hussein Ali) – 7. Musa Juwara, 6. Jan Biegański (60, 14. José Pozo), 8. Fredrik Ulvestad, 90. Sam Greenwood (82, 10. Adrian Przyborek), 11. Kamil Grosicki (61, 18. Paul Mukairu) – 9. Rajmund Molnár (82, 99. Kacper Kostorz).
Lechia: 18. Alex Paulsen – 2. Bartłomiej Kłudka (87, 16. Alvis Jaunzems), 15. Maksym Diaczuk, 80. Matej Rodin, 23. Miłosz Kałahur – 11. Camilo Mena, 10. Rifet Kapić, 5. Iwan Żelizko, 99. Tomasz Neugebauer (46, 89. Tomáš Bobček), 7. Bohdan Wjunnyk (90, 79. Kacper Sezonienko) – 90. Dawid Kurminowski (83, 3. Elias Olsson).
Żółte kartki: Cojocaru, Wahlqvist, Pozo – Kałahur, Sezonienko, Wjunnyk.
Sędziował: Marcin Kochanek (Opole).
Widzów: 19 403.
W 68. minucie Rifet Kapić (Lechia) nie wykorzystał rzutu karnego (Valentin Cojocaru obronił).
W następnej kolejce Duma Pomorza zmierzy się w Warszawie z Legią i znowu będzie to mecz, jak z Widzewem, gdzie Pogoń po dwóch porażkach pojechała w gości i tam obudziła się, pokonując wyżej notowanego rywala. Czy tak będzie także tym razem? Przekonamy się już w niedzielę, 28 września, o godzinie 17:30.
Legia też nie jest w najwyższej formie. Ostatnio zremisowała z Rakowem w Częstochowie 1:1.
Stołeczni mają 11 punktów i zajmują 7. pozycję, a my mamy jeden punkt mniej i 12. pozycję. Aczkolwiek warto zauważyć, że Wojskowi mają 2 mecze zaległe jeszcze do rozegrania.
Zdjęcia: Ekstraklasa TV
Cześć.
Tak się właśnie zastanawiam nad Twoimi wywodami.
I faktycznie błędy występowały nie tylko w obronie jak wspominałeś.
Ja zwróciłam też uwagę na błędy techniczne zarówno w odbiorze jak i w podaniach.
Takie błędy Marcin mogą popełniać nasi 10 letni synowie .
A mogą , bo ciągle się uczą.
A my na boisku mamy ponoć profesjonalistów. Nad niektórymi się pieje jak o jakiś objawieniach . Piłkarskich oczywiście…
Dlatego też od tych ,,gwiazdorów ” oczekuje się gry. Jak najlepszej.
Ale nie wiem też czy tu chodzi tylko o umiejętności. Czy też o serce do tego klubu i gry….
Czegoś tu ewidentnie brakuje…
I to czegoś czego nie można kupić za żadne pieniądze…..
Dużo błędów wynika z braku siły do biegania. Wygląda na to, że okres przygotowawczy został źle przepracowany i gdy nie ma się naładowanych baterii wtedy nie ma ani siły do biegania, ani koncentracji w kluczowych momentach. Pogoń wygląda trochę jak kolos na glinianych nogach. Zawodnicy z papierami na wielkie granie są. Wartości klubu na transfermarkt zgadzają się, a na boiskach ewidentnie widać, że mało biegają, mają długie przestoje, co potwierdzają statystyki i grafiki intensywności. Zatem sztab trenerski jest odpowiedzialny za ten fragment układanki i tu muszą nastąpić zmiany jak najszybciej, aby na zimę nowy zespół trenerski przygotował chłopaków na wielkie boje do odrabiania strat z rundy jesiennej. Nowy trener musi przyjść ze swoim sztabem wspomagającym i musi przygotować plan treningowy na obóz zimowy, aby doprowadzić wszystkich piłkarzy do wyższej formy, oczekiwanej przez nas.
Cześć.
Tak się właśnie zastanawiam nad Twoimi wywodami.
I faktycznie błędy występowały nie tylko w obronie jak wspominałeś.
Ja zwróciłam też uwagę na błędy techniczne zarówno w odbiorze jak i w podaniach.
Takie błędy Marcin mogą popełniać nasi 10 letni synowie .
A mogą , bo ciągle się uczą.
A my na boisku mamy ponoć profesjonalistów. Nad niektórymi się pieje jak o jakiś objawieniach . Piłkarskich oczywiście…
Dlatego też od tych ,,gwiazdorów ” oczekuje się gry. Jak najlepszej.
Ale nie wiem też czy tu chodzi tylko o umiejętności. Czy też o serce do tego klubu i gry….
Czegoś tu ewidentnie brakuje…
I to czegoś czego nie można kupić za żadne pieniądze…..
A wiecie dlaczego Kenijczycy i Etiopczycy tak świetnie biegają?
Mają motywację sk…syny
W okresie zimowych przygotowań zamiast miłej i ciepłej Turcji, może jednak warto wysłać piłkarzy na treningi biegowe w Afryce z lwami i tygrysami. Będzie taniej, motywacja 100 procent i najsłabsi odpadną.
Główny problem to złe przygotowanie fizyczne drużyny do biegania. Drugi to błędy indywidualne w grze obronnej. Tak nie można grać na poziomie ekstraklasy.
Lanie to my kuźwa dostaniemy za tydzień, az sie nie pozbieramy!!!!
Pogoń jest nielogiczna. Z Widzewem i Rakowem też mieli przegrać, po 2 porażkach kompromitujących, a zrobili zwycięstwa niespodziewanie. I chyba tylko w tym można upatrywać nadziei na inny wynik niż porażka w Warszawie.
Cos mi sie wydaje, że w ogóle to wszystko idzie nie w tym kierunku co trzeba. Przeliczone, przeszacowane