Kacper Kozłowski – talent wciągnięty w tryby pieniędzy
Sprowokowałem dyskusję o Kacprze i dobrze, że ona się toczy – bo wreszcie dotykamy sedna problemu młodych polskich piłkarzy. Nie każdy transfer to sukces, a nie każde wielkie pieniądze znaczą rozwój.
Kacper Kozłowski miał wszystko, by stać się symbolem nowoczesnego polskiego futbolu. Wyróżniał się na tle rówieśników – myśleniem, odwagą, zmysłem gry. Ale w pewnym momencie wjechała na ten tor machina interesów. Agenci, inwestorzy, ”projekty”, które mają się zwrócić, zanim piłkarz zdąży dojrzeć.
I tak 18-latek, który dopiero uczył się odpowiedzialności za drużynę, został przesunięty po planszy niczym pionek – z Pogoni, przez Brighton, do Belgii, potem znowu w zawieszeniu. Nie z winy chłopaka, ale z powodu systemu, który z talentu zrobił produkt inwestycyjny.
Dziś oglądamy go znowu w reprezentacji i słyszymy, że ,,wypadł blado”. A nikt nie mówi, że wciąż dźwiga na barkach historię zbyt szybkiego awansu – jakby ktoś przewinął jego karierę o kilka rozdziałów do przodu.
Bo jak młody piłkarz ma się rozwijać, skoro decyzje o jego przyszłości zapadają przy biurku, a nie na boisku? Jak ma zachować autentyczność, skoro wokół niego rozgrywają się interesy, których sam do końca nie rozumie?
W Pogoni był sobą. Tam czuł się częścią drużyny, miasta, kibiców. Tam nikt nie mierzył jego wartości w euro. Dziś musi na nowo udowadniać coś, czego nigdy nie powinien tracić – zaufania do samego siebie.
I jeśli jest w nim ta iskra, którą nosił jako chłopak z Pogoni – to wróci. Ale wróci już mądrzejszy. Bo czasem najcenniejszą lekcją w futbolu jest zrozumieć, że talent nie zawsze idzie w parze z biznesem.
Bo są piłkarze z transferem i są piłkarze z duszą. Kacper zawsze był tym drugim.
Ale przecież on sam chciał juz odejść wiec w czym problem