Kacper Kozłowski – bierzmowany przez Pogoń, niedoceniony przez komentatorów
Kacper Kozłowski nosi w sobie bierzmo Pogoni Szczecin – to widać w jego stylu gry, w sposobie, w jaki szuka przestrzeni, jak próbuje coś zbudować z niczego. W meczu z Nową Zelandią (1:0) wielu dziennikarzy napisało, że ,,wypadł blado”. Ale nikt nie wspomniał, że to właśnie od niego zaczęła się akcja, która dała zwycięskiego gola.
Łatwo dziś oceniać po statystykach, trudniej dostrzec inteligentny ruch, pierwsze podanie, impuls, który wyprzedza moment błysku w kamerze. Kacper nie gra dla fleszy, tylko dla drużyny.
A że Włodarczyk mówi, że ,,nie ma co rozprawiać o kilku podaniach wcześniej”? Cóż, czasem to właśnie te kilka podań wcześniej tworzy różnicę między przypadkiem a świadomym futbolem.
Z kolei Skóraś, chwalony niemal z przyzwyczajenia, wypadł – delikatnie mówiąc – przeciętnie. Dużo biegania, mało konkretu. Cały mecz zresztą – bez ładu, bez rytmu, bez wizji. Do zapomnienia.
Ale w cieniu tego chaosu był jeden chłopak z Pogoni, który znów pokazał, że rozumie piłkę głębiej, niż widać na pierwszy rzut oka.
Świetny artykul