Bilet na finał Pucharu Polski niczym dowód tożsamości. Brak możliwości przepisania!
Finał Pucharu Polski już za kilka dni, a tymczasem wielu kibiców jak się okazuje, nie ma klarownej sytuacji, co do własności biletu na to wydarzenie.
Finał rozgrywek o krajowe trofeum zostanie rozegrany w piątek, 2 maja, o godzinie 16:00, na Stadionie Narodowym w Warszawie. W nim Pogoń Szczecin zawalczy z Legią Warszawa o pierwsze w swojej historii trofeum.
Na to wydarzenie Polski Związek Piłki Nożnej przekazał obu klubom określoną pulę biletów do dystrybucji wśród swoich kibiców. Była też możliwość zakupu owych wejściówek bezpośrednio z puli ogólnej PZPN. Bilety rozeszły się jak świeże bułki z dość dużymi nerwami i problemami. Wszyscy ci, którym udało się je nabyć, zostali szczęśliwcami. Ale…
No właśnie. Co z tym ,,Ale…”?
Życie kreśli różne scenariusze i czasami jesteśmy zmuszeni zrezygnować z wyjazdu, a w tym przypadku na finał. W takiej sytuacji niewykorzystany bilet ucieszyłby innego kibica, któremu to szczęście wcześniej nie dopisało. Co w takiej sytuacji można zrobić?
Otóż oficjalnie – prócz zwrotu – NIC więcej!!!
Od kilkunastu dni docierają do nas informacje od kibiców w sprawie braku możliwości przepisania biletów. Klub jako organ dystrybuujący wejściówki nie ma możliwości ich przepisania, bo bilety są ”własnością” PZPN i tylko on może dokonać takiej zmiany. Wydaje się to logiczne, więc dzwonimy do PZPN-u z prośbą o zmianę/przepisanie biletu na inną osobę, która byłaby chętna pojechać na finał.
Otrzymaliśmy następującą odpowiedź:
Zmian danych na bilecie zakupionych za pośrednictwem klubu nie będzie możliwa i PZPN nie przewiduje takiej możliwości.
Zachodzi tu pytanie. Skoro klub nie może, PZPN nie może, to kto może?
Czyżby bilety stały się dowodem tożsamości bez możliwości zmiany danych? Czy może komuś nie chce się czegoś zrobić? Przecież za ojca może pojechać syn, za żonę teściowa, za syna córka itd. Po co od razu zwracać bilet jak można go przepisać?
Dzwonimy do klubu. Otrzymujemy odpowiedź:
Zmiana właściciela, czyli przepisanie biletu zakupionego za pośrednictwem klubu jest możliwa przez PZPN. Klub może wysyłać do PZPN zgłoszenie o zmianę danych, a PZPN tę zmianę odsyła do klubu (bynajmniej tak powinno być), ale… procedura jest tak opieszała i jak widać dla PZPN dość skomplikowana, że zmiany danych dotrą do kibiców już po finale Pucharu Polski.
Przy takich informacjach ręce opadają. Kibice są zdezorientowani i jest jeden – delikatnie mówiąc – bałagan. Do finału pozostało 5 dni. Jak rozwiązać ten problem?
Zwracamy się do klubu z prośbą o pomoc w tej niejasnej i ”niby” nierozwiązywalnej sytuacji. Oby chciało się wszystkim tym, którzy za to odpowiadają. Zwłaszcza w Warszawie.
A może wystarczy mieć ze sobą ważny bilet, aby wejść na Stadion Narodowy bez przepisywania danych? Ważne, że jest wejściówka i kasa się zgadza.
Te złodzieje z PZPN od miesiąca stronę z biletami mają w dupie. Biała pusta strona z błędem 403 a poerdola, że wyprzedali w mig. Nikt kogo pytam nie zamówił biletu z ich strony. Jbn złodzieje i tyle. Nic u nich nie kupię. Dam niemcowi zarobić a nie tym złodziejom i oszustom
Przykre jest to, że kibiców traktuje się jak jakichś potencjalnych bandziorów, których najlepiej tylko wycyckać z pieniędzy i kontrolować na każdym etapie przed transakcją, w jej trakcie i po. Kupując bilet człowiek przecież idzie po emocje, po przedstawienie w miejscu publicznym. Gdy idzie się do kina lub teatru, tam nikt nie pyta o dowód, a zwyczajnie można kupić bilet w kasie za gotówkę, wejść na salę bez obmacywania i spokojnie cieszyć się emocjami. A tu idziesz na mecz to masz same problemy i nie możesz się zamienić z nikim, to jest zupełnie bez sensu. A gdy kupi się bilet bezpośrednio z PZPN to zmiana przypisanej osoby kosztuje aż 70 proc ceny oryginalnej biletu (70 zł za 100 zł), co też jest totalnym nieporozumieniem. Widać dalej wyraźnie, że różnica pomiędzy PZPR a PZPN to tylko jedna litera. Liczy się tylko szmal. Kibic ma go tylko dostarczyć i o nic nie pytać…Wstyd!