Abecadło Portowej Dumy – część pierwsza. Od A do J
W ciągu ostatnich dni, tygodni i miesięcy bardzo dużo dzieje się wokół naszego klubu. Emocji dostarczają nam piłkarze, ale nie tylko. Choć na boiskach PKO BP Ekstraklasy w meczach szczecińskiej Pogoni jest bardzo gorąco, to w zaciszach gabinetów oficjeli MKS-u ciszy nie ma wcale. Tam dzieją się takie rzeczy, że nawet filozofom to się jeszcze nie śniło, a wszystko to jest u nas.
Zatem nudy nie ma, iskry lecą, świat się zmienia, a Pogoń idzie w awangardzie zmian polskiego futbolu. A skoro tak, to wypada trochę dodać systematyki do tej układanki zmian. Tak, by połapać co lepsze momenty w najnowszej historii dziejów klubu przy Twardowskiego. Stąd przychodzimy z pomysłem na abecadło wraz ze słownikiem wyrażeń, zdarzeń, który tłumaczy z przymrużeniem oka, a czasem mocniej, wręcz sarkastycznie to, co się wydarzyło i skupiło uwagę Portowej Dumy.
No to jedziemy z tematem!

A – łączymy tu Akademię i Adamczuka. Cieszy nas to, że coraz więcej chłopców z Akademii dostaje swoje szanse na grę w pierwszym zespole, a limit czasu gry młodzieżowców już niemalże został wypełniony i nie wykluczone, że już po meczu z Legią Warszawa lub następnym starciu ligowym, Pogoń wypełni to zobowiązanie. Brawo! To na pewno jest plus dodatni, jakby skwitował to prezydent z nagrodą Nobla. Drugą szansę otrzymuje też nasz Olimpijczyk z Barcelony, Dariusz Adamczuk, którego widzi u siebie nasz Perski Tygrys – Alex Haditaghi, o ile swoje decyzje i rozumienie biznesu będzie widział w ramach wizji nowego rozdania, z pełnym rozgrzeszeniem grzechów i grzeszków z przeszłości. Śmiało można zakładać, że Dariusz będzie pod wnikliwą obserwacją szefa wszystkich szefów oraz Dyrektora Generalnego – Tana Keslera. Podejrzewam, że stanie się specjalistą od szukania talentów w Polsce dla Pogoni i rozpychania się łokciami w realiach polskiej ligi, by stworzyć jak najwięcej miejsca dla naszej drużyny. A przy tym jest dyrektorem Akademii, zatem niech i tu wywalczy optymalne warunki dla młodych Portowców. Po owocach takiej współpracy poznamy dopasowanie się do nowej wizji i życzymy powodzenia w realizowaniu Portowych marzeń z tygrysim pazurem. Charakter i doświadczenie na pewno ma. Teraz tylko chodzi o to, aby zgrać się w nowej, zwycięskiej drużynie zarządu.
B – jak Balon. Do tej pory mam wrażenie, że w sprawie odbudowania hali pneumatycznej – popularnego balonu – wszyscy jesteśmy robieni w balona. Pogoń otrzymuje wielomilionowe wsparcie finansowe z kasy miasta, a sprawa odbudowania zniszczonego balonu została odłożona gdzieś na bok i gdy była zimowa niepogoda, wiele treningów nie odbyło się lub było przenoszonych gdzieś pod małe namioty, gdzie warunki treningowe pozostawiały wiele do życzenia. Honorem Portowej Dumy będzie takie lobbowanie wszędzie, gdzie tylko możliwe, aby balon powstał od nowa. Najlepiej na boiskach na Witkiewicza, gdzie warunki ku temu są dużo lepsze, niż na koronie stadionu, o czym już wcześniej pisaliśmy.
C – jak z filmu – Chłopaki nie płaczą! Oni nie płaczą, tylko grają aż miło, choć wypłat nie było przez około 3 miesiące + bonusy. Mają charakter i to cieszy. To już nie są chłopcy, tylko mężczyźni, piłkarze. A w meczu z Cracovią pokazali nawet lwi pazur i każdy z nich za ten mecz zasługuje na tytuł ,,Pan Piłkarz”. Oby tak dalej, bo przed nami mecze o wszystko. Najpierw honorowy pojedynek w Warszawie z Legią, a potem zwycięska rywalizacja o finał Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice, po którym będzie kolejna, piłkarska wojna. Najprawdopodobniej właśnie znowu ze stołecznymi, o ile Ruch Chorzów nie wywinie im spóźnionego numeru na 2 kwietnia. Nasza piłka nie takie, piłkarskie jaja widziała. Sami coś o tym wiemy i gdyby nie ten Wiślacki chichot losu, to być może tego felietonu by nie było, tak jak i mnie w Portowej Dumie, bo właśnie zacząłem swoje pisanie od Apelu do kibiców po przegranym finale z drużyną z Krakowa. Zachęcałem do przyjścia na stadion na mecz z Puszczą, by przełamać się po przegranej batalii o wszystko. Teraz drużyna z Niepołomic jest naszym przystankiem po więcej.
D – jak długi Pogoni, które sięgały ponad 50 mln zł, zanim Alex wjechał na swoim tygrysie do Dumy Pomorza.
Kanadyjczyk z Iranu ma zamysł do przekonwertowania długu na akcje spółki, które sam obejmie, spłacając wierzycieli teraz w ciągu najbliższego tygodnia lub do lipca 2025 roku, kiedy to niektóre pożyczki mają swoją zapadalność. Zatem epoka zadłużonego klubu ma zakończyć się do lata, a kapitał założycielski spółki Pogoń Szczecin S.A. ma wzrosnąć. Choć święta już były, to u nas cuda cuda ogłaszają i trzymamy kciuki, aby ten sen się spełnił – jak to gra i trąbi zespół Kombi.
E – jak Emocje. Nie może być inaczej, tak musi być. Tego nam nie brakuje. Zarówno na boiskach, wszędzie tam, gdzie Pogoń gra, jak również, a może przede wszystkim, z tasiemca komediowo-dramatycznego wraz z wątkami kryminalnymi. Akcja zmienia się jak w kalejdoskopie, tak aby ten, którego nie chciano, stał się Panem i Władcą naszych emocji związanych ze zmianami właścicielskimi w Pogoni, które to nakręcały w swój sposób piłkarzy do wiary w sukces i walki o każdy centymetr boiska. Oby to zakończyło się na wielkiej, tygrysiej Euffori. Dla naszego zdrowia psychicznego etap większych zmian w gabinetach na Twardowskiego warto zakończyć jak najszybciej.
F – jak Finał Pucharu Polski – kojarzy się tak najmocniej. Nie chcemy wracać do ubiegłorocznej, nieudanej majówki, którą zepsuli nam nasi piłkarze swoją, kiepską postawą. Daleko im było do formy ich kibiców, którzy zajęli ponad pół stadionu przyczyniając się do fantastycznego, piłkarskiego święta. Niestety tego dnia to nie nasza flaga powiewała w jej święto. No trudno. Idziemy dalej. ”Grosik” obiecał, że wrócimy tam w tym roku. Został jeszcze jeden mecz w Niepołomicach i trzeba będzie powycinać sporo drzew z tej dzikiej Puszczy, aby utorować sobie drogę do Warszawy na pojedynek finałowy. No właśnie z kim? Pięknie byłoby, żeby Ruch ograł Legię i nawet nie chodzi o to, że mamy tam jakiś układ. Choć jak to mówią, na układy nie ma rady. Jednak mi chodzi o to, że grając przeciwko Legii, gra się nie tylko z rywalem, ale także przeciw całej machinie systemowej, którą Legia napędza i z której oni żyją. Aby pokonać Legię, nie można być tylko lepszym. Trzeba być o wiele lepszym i mieć furę szczęścia, czego nam wszystkim życzę.
G – jak Gra o Tron. To nie w tym sezonie. Z tak krótką ławką nie ma szans na dołączenie o realną i zwycięską walkę o Mistrza Polski. Zdobycie Pucharu Polski byłoby moim zdaniem maksimum naszych możliwości na ten sezon. W tabeli 4-5 miejsce wstydu nie przyniesie. To realne i warte starań osiągnięcie na obecne rozgrywki.
H – jak Haditaghi, który do sukcesów nas zaprowadzi. Ma facet wizje, pięknie mówi i pisze, jest jakby z innej bajki. Gdzie tam bajki. No właśnie, Irańczyk tworzy nowe, Perskie Baśnie w Szczecinie. Jak to się ziści, stanie się on Legendą Szczecina i można sobie wyobrazić gdzieś pomnik człowieka z żelaza, który na nic się nie obraża, a swoje mecze rozgrywa w iście pokerowym stylu – wszystko albo nic. ,,All in”. To musi podobać się też trenerowi Kolendowiczowi, który także w swoim wojsku chce mieć zawodników, którzy całym sercem wchodzą na meczowe boiska i treningi, by walczyć dumnie z podniesioną głową o każdy punkt.
I – jak Inny, Inni, Inne – Gdyby nie Alex i jego przelew dla piłkarzy za pięć dwunasta, jakie były inne opcje/scenariusze dla Pogoni? Wiele wskazuje, że innym, realnym scenariuszem, było dopożyczenie pieniędzy na tzw. mieście przez Karola Zaborowskiego, wówczas wiceprezesa spółki, w celu gaszenia pożaru benzyną przy jednoczesnym tłumieniu pożaru jakimś kocem odcinającym tlen. Na dłuższą metę nikt by nie przeżył takiego eksperymentu, a skutki takiego działania może w najlepszym wypadku pozwoliłyby na dowiezienie klubu do końca sezonu, po czym nastąpiłoby bankructwo spółki i likwidowanie jej majątku, wyprzedaż zawodników, tzn. tych, co jeszcze sami by nie odeszli, z powodu zaległości i rozpoczęcie Pogoni Nowej 2 od 4. Ligi lub jeszcze niżej. Nilo Effori nie miał żadnych pieniędzy w kieszeni, a jego domniemany inwestor, którego miał mieć, jednak wycofał się z pomysłu wykupienia długów Pogoni. No cóż, u nas okazało się, że w tym przypadku było nam bliżej do Iranu, niż Izraela, z którego miał pochodzić Nilowy inwestor. Taki oto dodatkowy smaczek w tej historii, a wiemy przecież, jakie tam są zaszłości historyczno-polityczne pomiędzy zwaśnionymi stronami.
J – Jak do tego doszło – Nie wiem. Śpiewał Zenon Martyniuk. Jednak my wiemy, że tu zatkało kakao. Przez lata Pogoń żyła dość mocno na kredyt z chwilami krótkiej ulgi od większego dramatu, kiedy sprzedawani byli z zyskiem młodzi, zdolni piłkarze. Wpływy z transferów pozwalały chwilowo reperować bilanse. Jednak fart z produkcją w Akademii skończył się lub zatrzymał się, a kulminacją nieszczęść był przegrany finał Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Zostały utracone przychody z gry w pucharach, premii od sponsorów, transmisji TV, PKO BP Ekstraklasy itd. Ktoś zakładał, że Duma Pomorza straciła na tym niefarcie realnie łącznie jakieś 20 mln zł. Lwia część tych przychodów została nawet założona do przychodów w bilansie, a że nic z tego nie wyszło, to skończyliśmy tamten rok ze stratą około 27 mln zł.
W tym dramacie umacniała się tylko grupa tzw. Przyjaciół Pogoni, która pożyczała klubowi coraz więcej i na coraz wyższy procent, co doprowadzić musiało w ostateczności do bankructwa spółki. Nie da się osiągać sukcesów, gdy w międzyczasie musisz zaciskać pasa, tniesz koszty i rezygnujesz z usług piłkarzy. Zdobywasz przez to mniej punktów i pieniędzy z boiska, a w międzyczasie musisz spłacać coraz więcej odsetek od pożyczonych pieniędzy. Taka o to przyjaźń po szczecińsku prowadziła klub do zapaści finansowej oraz sportowej. Na całe szczęście w porę zorientowano się, że trzeba zmian. A Matka Boska od finansów też nad nami czuwała, bo w planach było jeszcze co innego.
Grupa pożyczkodawców wynajęła prawnika Nilo Efforiego, aby ten był twarzą zmian i miał wziąć dług na siebie, bo gdzieś komuś przyświeciła opcja na to, że i tak opchnie ten dług inwestorowi z Izraela. W międzyczasie tu zaczął się proces restrukturyzacji zadłużenia, pojawił się nowy dyrektor Paweł Skoworotko, który miał działać na polecenie wiceprezesa Karola. Jednak ani Izrael, ani Skoworotko tutaj nie zdążyli powąchać szczecińskiego paprykarza, ani pasztecika, bo zniecierpliwiony całym zamieszaniem wokół spraw polskich, ukazał się Radzie Nadzorczej sam Alex na swoim, Perskim Tygrysie i już wtedy było wiadome, że jeńców brać on nie będzie. Postawił swoje warunki i dosłownie w ostatnim dniu położył pieniądze na stół, tak aby były właściciel akcji, Jarosław Mroczek, mógł odblokować możliwość zawarcia umowy przez Nilo i Alexa, z uwzględnieniem uregulowania zadłużenia wobec tzw. Przyjaciół Pogoni. A w Akademii muszą popracować nad poprawieniem fabrycznych nastaw, tak aby proces produkcji młodych i wartościowych piłkarzy znowu nabrał odpowiedniego tempa, tak abyśmy w kolejnych sezonach mieli wiele radości z oglądania ulubionego serialu na Twardowskiego, a klub cieszył się ponownie z biznesu, na którym to wszystko opierać się musi.
Kolejne dwie części wkrótce. Zapraszam do naszej czytelni w najbliższych dniach. Do miłego czytania ponownie!
no i cacy, elegancko, to jedziemy dalej z alfabetkiem
Jezu a on znowu z tym balonem. Juz wystarczy. Sa wazniejsze inwestycje i pieniadze do wydania. Co nam po balonie jak klub trzeba wzmocnić. Młodzi teraz maja coraz cieplej na trawie moga trenowac a zima na hali a starzy dadza radę. Juz nie mamy takich srogich zim
Zupełnie nie zgadzam się z Tobą. Miasto przekazuje pieniądze na Akademie, na utrzymanie infrastruktury, a pieniądze znikają na inne wydatki. Tak dalej być nie może. To są nasze pieniądze i powinny być wydawane celowo, na rzecz młodzieży i właśnie infrastruktury, a nie na kontrakty i transfery. Po za tym, Pogoń jeśli chce być silna, to musi produkować bardzo dobrych piłkarzy poprzez szkolenie ich w możliwie najlepszych warunkach i właśnie do tego potrzebny jest balon, który głównie służył dzieciom i młodzieży i to oni najbardziej tracą na tym, że Pogoń przestała o nich dbać, choć pieniądze na ten cel otrzymuje każdego roku z budżetu miasta. Miasto też miało przystąpić do renowacji boisk na Witkiewicza pół roku temu i temat został zupełnie olany, nikt nie naciska. Zatem cisnął będę ja, bo zależy mi na tym, aby młodzież miała gdzie grać w godnych warunkach. A co to my gorsi od Arkonii, Świtu, FASE, Football Areny itd.? Wszyscy mają swoje balony, tylko nie Pogoń, bo tu wszyscy dają się robić w balona. O swoje trzeba walczyć, jako ojciec młodego Pogoniarza, będę o to walczył!
a co to nowy cykl? Brakuje ABC ale z innej beczki. Brakuje ABC piłki noznej. Młodzi kibice mogli by poznać encyklopedie pojęć z zakresu futbolu, to by było pomocne
Aniu, nie ma co wynajdywać koła od nowa. To już zostało przygotowane przez Pogoń Szczecin. Wiedza o tajnikach futbolu od A do Z. https://pogonszczecin.pl/w/obraliśmy-kurs-na-sukces-
A tu można jeszcze nabyć tę książkę: https://www.r-gol.com/ksiazka-kurs-na-sukces-m-stepinski-m-lazowski,p-184186?srsltid=AfmBOopslxZEjowyHS60rshFPa5RyhZAN9Xp-96f_MAXS1YQH_QdNC13
Do “Z” jeszcze trochę zostało, ciekawe, co Pan redaktor wymyśli. A odnośnie Pana Alexa, to wstrzymałbym sie od Achów i Ochów narazie, poczekajmy na oficjalne wyniki, efekty
Co do Alexa są pewne nadzieje, a zwłaszcza jeśli będzie tak walczył o sukces Pogoni, jak o zostanie jej właścicielem. Do “Z” faktycznie daleko, ale na pewno będzie o Zaborowskim.